+ Odpowiedz w tym wątku
Strona 1 z 3
1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 21

Wątek: Moja wyprawa do Katalonii

  1. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Moja wyprawa do Katalonii

    To bardzo subiektywna relacja z mojego pobytu w Katalonii. I dlatego właśnie mogę sobie pisać co mi ślina na język przyniesie. I nie tylko o cygarach tu będzie. Powiem więcej - głównie nie o cygarach
    Relację dzielę na odcinki. Co już gotowe, umieszczam. Resztę dopiszę później i sukcesywnie dodam. Zapraszam do czytania i komentowania. Prawdopodobnie reszta zdjęć trafi do specjalnego albumu na forum.

    Dzień 1.
    Sobota. Po spakowaniu niezbędnych drobiazgów udaję się na lotnisko Rębiechowo (im. Lecha W.). Czekamy, czekamy, czekamy. Bilety do ręki i bagaż do luku samolotu. Czekamy, czekamy. Wreszcie udaję się na odprawę wraz z bagażem podręcznym. Przed bramką trzeba zrobić streaptease. Pasek, zegarek, metalowe buty (jeśli ktoś ma). Przełażę przez bramkę: PIIIIIIIII, PIIII, PIP, PIP, PIP. Cholera, zapomniałem, że mam pugilares z bilonem w kieszeni. Rewizja .
    - Co pan ma?
    - Mam trzy pięćdziesiąt.
    - Aha. Ręce do góry!!! Dobra niech pan idzie dalej.
    Pani w mundurze przegląda moją podręczną torbę. Tuba z cygarami – amerykańska.
    - A to co?
    Już miałem na końcu języka, że bomba a ja z Al-Kaidy.
    Jednak spokojnie tłumaczę:
    - To jest prze pani tuba z cygarami. Na własny użytek, of course.
    Pani usiłuje rozbroić bombę.
    - Nieeeeeeee!!! – wrzeszczę – to się tylko rozkręca, nie trzeba zaraz łomem.
    - Aha.
    - Niech se pani zajrzy, nawet powąchać można. To tylko cygara.
    - Aha.
    Pani podrapała się w głowę. Otworzyła. Wąchnęła.
    - No teraz kurde, toś mi pan smaka narobił. Palić mi się kce.
    - To niech sobie pani zrobi przerwę na papierosa.

    Udało się. Żyję. Cygara też.
    Czekamy, czekamy, czekamy.
    Wreszcie wpuszczają do samolotu. To taki mały boeing. Zastanawiam się, czy doleci i czy mu starczy paliwa. Czy nie będzie musiał odchodzić na drugi krąg?
    Kołuje, startuje, leci. Upsssss, przechylił się. Bez wódki nie rozbierjosz. Państwo bufetostwo mają co robić. Kogo stać to popija. Trzęsie. Turbulencje. Leci. Znad chmur wystają Alpy. Lecimy, lecimy. Pilot mówi, że wszystko jest OK. Paliwa starczy i pogoda w normie. Nikt mu nie wierzy. Jeden pan pisze testament. Pozostali piją. Smutna pani usiłuje zadzwonić na miasto. Nie da się.
    Wreszcie po dwóch godzinach komunikat: wszystko pod kontrolą, paliwa chyba starczy a lotnisko zapasowe zamknięte. Nie ma się czym martwić. Trzęsie jak cholera. Dach przecieka, bo nad ciepłymi krajami leje a na dole jest 17 st. C.
    Lądujemy w Geronie. Witaj Katalonio! UDAŁO SIĘ!!! Cud, chociaż za oknami widać było sztuczną mgłę. Skąd tu sztuczna mgła??? A może była prawdziwa? Wreszcie stanęliśmy na ziemi.
    Taśma, walizka, autokar. Wiozą nas do hotelu oddalonego o niecałą godzinę drogi w kierunku Barcelony. Miły pan pilot umila nam ostatni etap podróży opowiadaniem o marnej pogodzie i o Katalończykach, którzy przez Hiszpanów nazywani są Polakami. Podobno dlatego, że język kataloński jest dla Hiszpanów równie niezrozumiały, co polski. Kierowca autokaru, Katalończyk, czyli Polaco szybko dowozi nas na miejsce. Późna kolacja, sprawdzenie czy w hotelu działa net (sprawa bardzo ważna))) i już brak sił na planowane wcześniej cygaro. Jutro też jest dzień.
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SNa850933.jpg
Wyświetleń:	1062
Rozmiar:	84.1 KB
ID:	1139   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110611231.jpg
Wyświetleń:	1060
Rozmiar:	79.2 KB
ID:	1140   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110611232.jpg
Wyświetleń:	1031
Rozmiar:	86.9 KB
ID:	1141   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612236.jpg
Wyświetleń:	1074
Rozmiar:	80.6 KB
ID:	1142  
    Ostatnio edytowane przez Bruno ; 21-06-2011 o 23:06

  2. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do katalonii.

    Dzień 2
    Pobuda. Brzydko tu nie jest. Wczorajszy deszcz przeszedł do historii. Z hotelowego balkonu widać charakterystyczną zabudowę śródziemnomorskiego kurortu. No i widać morze. Śniadanie i pociąg do Barcelony.
    Ahoy przygodo!!! Szukamy … cygar. No, nie tylko cygar, ale mam włączony cygarowy czujnik. Podobno jestem w kraju, gdzie cygara są na porządku dziennym. Stacja końcowa na Placa de Catalunya skąd już tylko krok do głównej promenady La Rambla. Na La Rambla 100 jest GIMENO. Hmm, jest, jest, jest!!!
    Towarzyszącej mi niecygarowej ekipie zapowiadam, że to chwilkę potrwa – dawno, dawno nie robiłem cygarowych rekonesansów z natury i zakupów, jestem wręcz fizycznie głodny takich wrażeń.
    Wpadam i … konsternacja. Konsternacja i rozczarowanie. Sklepik niezbyt duży, ale to nie jest najgorsze.
    Na początku gabloty z akcesoriami, które pobieżnie przelatuję wzrokiem. Długa lada, ale tam głównie papierochy i fajki wodne. Dopiero gdzieś w połowie dostrzegam cygara. Ale co to jest? Co to k… jest, tradycyjne polskie k…. m.. ciśnie się na usta. Jakieś pokrzywione, popękane, zasuszone, pożal się boże niby cygara? Tanie jakieś, ale co z tego? Przecież chciałem nacieszyć chociaż oko tymczasem. Dalej coś jest. Ściana z cygarami? Humidor ścienny, przeszklony?
    Niestety, wypraszają mnie ze sklepu, ponieważ nadeszła święta pora sjesty. Nic nie pomaga, muszę wyjść. Trzeba będzie zrobić drugie podejście. Wyprowadzają mnie bocznym przejściem, bo główne jest już zamknięte na amen. W sklepie zostały tylko cztery osoby poza obsługą. To Rosjanie wybierający skórzane etui na cygara. No tak, oni tam zostawią na pewno jakąś kasę a co do mnie to nie wiadomo.
    Trudna rada, trzeba pozwiedzać coś niecygarowego. Oglądam więc słynną Kolumnę Krzysztofa Kolumba (zero motywów cygarowych), pchli targ z różnymi starociami, kilka kościołów, szerokie arterie i wąskie uliczki. W jednej z takich uliczek na Barri Gotic trafiam na sklepik sieci TABACS. Porządny ścienny humidor. Za szybką cygara wyglądajace o niebo lepiej od tych w Gimeno. Wybór nie powala, głównie podstawowa kuba w zwykłych edycjach. No, przynajmniej wyglądają jak cygara. Gdybym musiał wybierać kupiłbym tutaj a nie w Gimeno. Wierzę jednak, że coś w tym pierwszym sklepie przeoczyłem, że tam jest jakas druga, nieznana mi część, dodatkowe piętro, czy podziemie. Wierzę, bo mi mówili, że to najlepszy sklep w Barcelonie.
    Idziemy dalej. Po obejrzeniu katedry, Muzeum Historii Barcelony, gaju pomarańczowego, gęsi w kościele Św. Eulalii, po posłuchaniu ulicznych grajków, znowu docieram do Gimeno. Jest otwarty. Oglądam dokładnie. Niektóre cygara jakby posypane mąką (to chyba pleśń), inne popękane, zasuszone. Również te w normalnych cenach, które zaczynają się od 4 eur / szt. nie wyglądają najlepiej. Za to wybór różnistych błyskotek i breloczków powalający. Nie ma piętra, podziemia, drugiej sali. Za zakrętem są tylko fajki, w których przebierają nasi przyjaciele ze wschodu. Nie jestem zadowolony. Wychodzę. Nie wiem co zrobić z tym zgniłym jajem. Może czegoś nie zrozumiałem, może są dwa sklepy Gimeno a to jest ten gorszy? A więc to jest ten raj? Jeden sklep ze złomem cygarowym i jeden malutki TABACS? A miało być tak pięknie. Spodziewałem się humidorów na każdej uliczce Barcelony. A tymczasem trafiłem na pustynię.
    Ja tu jeszcze wrócę. Jutro znów będę w Barcelonie.
    Wieczorem po kolacji Trinidad Robusto.
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612295.jpg
Wyświetleń:	1019
Rozmiar:	101.2 KB
ID:	1143   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612303.jpg
Wyświetleń:	1015
Rozmiar:	97.4 KB
ID:	1144   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612319.jpg
Wyświetleń:	1048
Rozmiar:	79.4 KB
ID:	1145   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612337.jpg
Wyświetleń:	1022
Rozmiar:	96.6 KB
ID:	1146   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612344.jpg
Wyświetleń:	1044
Rozmiar:	95.9 KB
ID:	1147   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612348.jpg
Wyświetleń:	1072
Rozmiar:	97.4 KB
ID:	1148  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612351.jpg
Wyświetleń:	1050
Rozmiar:	103.5 KB
ID:	1149   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612374.jpg
Wyświetleń:	1106
Rozmiar:	99.2 KB
ID:	1150   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110612379.jpg
Wyświetleń:	1036
Rozmiar:	99.1 KB
ID:	1151   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN80997.jpg
Wyświetleń:	1055
Rozmiar:	96.6 KB
ID:	1152  

  3. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do katalonii.

    Dzień 3
    Ależ mnie męczy to Gimeno. Po wyjściu z pociągu w Barcelonie dobiegam na La Ramblas 100. No nie, nie chce być inaczej. Patrzę i patrzę, szukam czegoś, na czym możnaby oko zawiesić. Żadnych Limitad, nic. Pudło Macanudo Maduro? Ale po pierwsze: to nic, czego nie mógłbym kupić gdzie indziej, poza tym wyglądają tak jakby każde pochodziło skąd innąd. Może w magazynie mają cygara lepszej jakości? Ale dlaczego nikomu tu nie zależy, żeby klienta zachęcić tylko pokazują takie coś? Nie mam zaufania do jakości. Poza tym obsługa, fatalna. Ze czterech kolesi i jedna panienka biegają za ladą, obsługując ludzi z kolejki, kupujących papierochy. Po co ta kolejka w ogóle? Może fajki są tu tańsze? Mimo, że próbuję dopytać, nikt się mną nie interesuje. ŻEGNAM OZIĘBLE.
    I co teraz? Ano, zobaczymy.
    Wędruję dalej nad wybrzeże do Akwarium. Oglądam rekiny. Potem znów idę przez Via Laietana, gdzie podobno pod numerem 4 ma być przyzwoity sklepik Tabacs. Niestety jest tam tylko knajpa z automatem sprzedającym wyroby tytoniowe. Nic więcej. Kolejna porażka. Ech, gdyby nie to, że Barcelona jest taka piękna …
    Idę, idę w kierunku dzielnicy Gaudiego, gdzie można i trzeba oglądać jego dzieła.
    Nagle w jednej z bocznych uliczek napis TABACS. Skoczyło mi ciśnienie.
    Niech to szlag!!! Zakląłem szpetnie. Znowu ta ich sjesta. Zamknięte na cztery spusty. Ale nadzieja zawsze umiera ostatnia. Idąc dalej, lekko zrezygnowany, trafiam wreszcie na inny TABACS, otwarty mimo czasu sjesty. Nieduży sklep, ale obsługa włada biegle angielskim, posiadają nieduży, ale budzący zaufanie walk-IN a w nim głównie cygara kubańskie, kilka Limitad i coś niecoś z tzw. Reszty Świata. Wśród kupujących grupa Amerykanów, którzy najwyraźniej wiedzą czego chcą. Z walk-in’a wybierają kilka cygar i widać, że nadają się one do natychmiastowej degustacji. No jasne, jestem uratowany. Jeszcze nie dziś, ale przed wyjazdem mogę spokojnie zrobić tu zakupy. Skrzętnie notuję sobie ulicę, aby trafić z powrotem w razie potrzeby.
    W wyraźnie dobrym nastroju podziwiam uroki Barcelony. Idąc Paseig de Gracia oglądam niepowtarzalne kamienice zaprojektowane przez Gaudiego. W jednej z nich jest sklepik z różnymi gadżetami i pamiątkami. Znajduję tam oryginalne, prosto z Ekwadoru kapelusze panama w różnych kolorach – są piękne. Ech, ale te 55 eur wolę wydać na cygara. Kapelusz kupię następnym razem.
    Wreszcie docieram do Sagrada Familia. Wrażenie jest po prostu
    z a j e b i s t e. (przepraszam Admina i Modów i wszystkich, którzy to czytają przed godzina 22-gą, ale nie znajduję innego równie adekwatnego słowa). I okazuje się, że wieże, które już stoją nie są najwyższe. Budowniczowie, zgodnie z projektem będą budować kolejne, jeszcze wyższe. Ten kościół budują od lat 80-tych XIX w. Niektórzy twierdzą, że koniec budowy nastąpi za 50 lat ale wersja optymistyczna głosi, że tylko za 20. Tak czy inaczej warto czekać. To jest coś niepowtarzalnego.
    Wreszcie niespiesznie wracamy w kierunku Placa de Catalunya.
    Tymczasem otworzył się worek i zauważam co chwilkę małe sklepiki z tytoniem. Co prawda sjesta trwa, ale są.
    Pustynia zamieniła się w Eldorado dla aficionados? )))).
    I na koniec dostrzegam z dala ten budynek z konkursu, któremu miałem zrobić zdjęcie – Tore Abgar, kształtem przypominający cygaro. Pstryk, i jest. Chyba nie zdołam obejrzeć go z bliska, więc niech będzie chociaż tak.

    CDN...
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613400.jpg
Wyświetleń:	1037
Rozmiar:	100.2 KB
ID:	1153   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613422.jpg
Wyświetleń:	1034
Rozmiar:	91.6 KB
ID:	1154   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613452.jpg
Wyświetleń:	1078
Rozmiar:	96.7 KB
ID:	1155   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613453.jpg
Wyświetleń:	1011
Rozmiar:	97.5 KB
ID:	1156   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613461.jpg
Wyświetleń:	1034
Rozmiar:	95.3 KB
ID:	1157   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613482.jpg
Wyświetleń:	1076
Rozmiar:	96.2 KB
ID:	1158  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613496.jpg
Wyświetleń:	1073
Rozmiar:	98.1 KB
ID:	1159   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613524.jpg
Wyświetleń:	1077
Rozmiar:	86.0 KB
ID:	1160   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110613526.jpg
Wyświetleń:	1085
Rozmiar:	98.4 KB
ID:	1161   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN850956.jpg
Wyświetleń:	1051
Rozmiar:	94.0 KB
ID:	1162  

  4. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Dzień 4
    Wtorek. Ciepło. Na dole przed hotelem znajduję higrometr. Wilgotność powietrza prawie 75 %. Przecież w tej sytuacji tutaj nie potrzeba humidorów .
    Na razie odpuszczam Barcelonę. Dziś spokojnie idę na spacer do Malgrad de Mar. Trochę przez plażę, wśród palm, trochę nadmorską promenadą. Oprócz palm na ulicach dostrzegam inne kwiaty doniczkowe , takie jak fikusy itp. W pierwszej chwili taki widok wzbudza konsternację u przybysza z północnych rubieży Europy. Na plaży faceci z wędkami łowią kraby .
    Wreszcie wchodzimy do miasteczka. Wąskie uliczki, knajpki. W jednej z nich zatrzymujemy się na tapas, czyli zestaw przekąsek składających się głównie z owoców morza. Czas sjesty. Nic się nie dzieje, pusto. Nawet kościół jest zamknięty. Oczywiście i tutaj było kilka sklepików TABACS, ale oczywiście nieczynne. Nie warto czekać, bo nigdy nie wiadomo, czy w ogóle po przerwie je otworzą. Moja teoria jest taka, że jeśli temperatura jest wyższa niż 26 st. C Hiszpanie nie otwierają już sklepów danego dnia . Co zrobić, nikomu się tu nie spieszy. Inne tempo życia. Ale jak oni wyjdą z kryzysu, jeśli mają za gorąco i zbyt duszno, aby pracować?
    Wracamy. Dochodzi 4 po południu. Sklepy za chwilkę otworzą – jeśli w ogóle. A tu z boku kolejny Tabacs. W takim razie czekam kilka minut. Punktualnie o 16-ej otwierają jednak. Przestronne wnętrze, spory walk-in. Podoba mi się tu . Dobrze, trzeba wreszcie coś kupić. Miły pan chętnie otwiera mi drzwi do humidora. Spędzam tam dobrą chwilę wybierając coś szczególnego i coś zwykłego w bundlu, zgodnie z założoną wcześniej taktyką. Płatność kartą. Banan. Adios .
    Po drodze dostrzegam jeszcze jeden sklepik z wyrobami tytoniowymi w samej Santa Susana, gdzie mieszkam. Spokojnie, mam czas. Zajrzę tam jutro, albo pojutrze. Wchodząc do hotelu odruchowo zerkam na higrometr – ponad 70%. Pięknie, jesteśmy w humidorze . Na dole odbywa się prezentacja miejscowej kultury – dziś pokaz tańca, salsa i inne gorące hiszpańskie rytmy . Sala wypełniona, głównie przez obywateli Izraela i Niemców. Rosjanie jak widać na wieczór zaplanowali inne zajęcia.
    Dzień kończę znów kubańsko, wypalając HdM na tarasie. Z pobliskich pokoi i balkonów dobiegają dzikie wrzaski Nowych Ruskich, których tu pełno. Po co im salsa, lepiej wódki się napić.
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614538.jpg
Wyświetleń:	1058
Rozmiar:	97.7 KB
ID:	1163   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614549.jpg
Wyświetleń:	1053
Rozmiar:	97.5 KB
ID:	1164   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614554.jpg
Wyświetleń:	1039
Rozmiar:	102.7 KB
ID:	1165   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614563.jpg
Wyświetleń:	1004
Rozmiar:	96.2 KB
ID:	1166   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614566.jpg
Wyświetleń:	1064
Rozmiar:	89.8 KB
ID:	1167   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614567.jpg
Wyświetleń:	1020
Rozmiar:	87.8 KB
ID:	1168  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614568.jpg
Wyświetleń:	968
Rozmiar:	98.1 KB
ID:	1169   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614575.jpg
Wyświetleń:	969
Rozmiar:	85.7 KB
ID:	1170   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614587.jpg
Wyświetleń:	1036
Rozmiar:	88.5 KB
ID:	1171   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110614592.jpg
Wyświetleń:	1052
Rozmiar:	84.0 KB
ID:	1172   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851080.jpg
Wyświetleń:	982
Rozmiar:	91.3 KB
ID:	1173   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851135.jpg
Wyświetleń:	1036
Rozmiar:	94.4 KB
ID:	1174  


  5. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Dzień 5
    Po śniadaniu, zamówionym autokarem wyjeżdżamy do Montserrat. Tak, tak, tempo jest zawrotne, ale leżenie plackiem na plaży to nie dla nas. Plażę mamy u siebie w Trójmieście. Zwłaszcza, że tu jest tyle ciekawych rzeczy, miejsc. Na higrometrze – 73% .
    Jedziemy! Jedziemy, jedziemy, jedziemy... Po drodze mijamy miasteczka, góry i doliny. Kiedy widać z daleka Barcelonę, skręcamy w góry. Około 40 km na północny zachód od Barcelony, wśród skalistych szczytów, w klasztorze benedyktynów, w masywie górskim Montserrat znajduje się figura Czarnej Madonny. Katalończycy czule nazywają ją „Czarnulką”, „La Moreneta”. Dla nich to równie ważne miejsce jak dla Polaków Jasna Góra.
    Dojazd wąską i krętą drogą. Z jednej strony skaliste zbocze a z drugiej przepaść. Widoki tu po prostu oszałamiają. Kierowca dał radę, nie spadliśmy .
    Ciekawe czy u benedyktynów znajdę jakąś trafikę, ))).hahahaha???
    Jesteśmy wreszcie na górze. Jest trochę czasu, żeby wszystko obejrzeć. Sklepiki, muzeum a w nim dzieła El Greco, Pablo Picasso i inne, kilka kolejek szynowych, którymi pokonać można kolejne etapy drogi na szczyt. Jesteśmy około 800 m nad poziomem morza. Pięknie, pięknie . Budynki klasztorne jakby wbite, wbudowane w skaliste zbocza. Zastanawiam się jak to wszystko wwieziono tutaj, żeby zbudować te wszystkie obiekty. Klasztor powstał w XII wieku. Niestety zniszczyły go wojska Maurów a potem znów oddziały Napoleona, po czy odbudowano go w obecnej postaci w drugiej połowie XIX wieku.
    W świątyni śpiewa chór chłopięcy - krótki koncert. To śpiewaja uczniowie szkoły o profilu muzycznym, prowadzonej tu przez benedyktynów. Aby obejrzeć z bliska „Czarnulkę” trzeba ustawić się w dość długiej kolejce, ale warto. Przeszkadzają tylko rosyjscy turyści, którzy w ogóle nie wiedzą, o co chodzi i nie potrafią się zachować w kościele. No, bo skąd mieliby wiedzieć?
    Tablice informacyjne i przewodniki w wielu językach, również po polsku. Dużo tu ludzi z całego świata. Momentami trudno swobodnie przejść.
    Ciekawostka : na dziedzińcu klasztornym doskonale działa benedyktyńskie free WI-FI, z czego skrzętnie korzystam wysyłając emaile. Czekamy w długiej kolejce, aby w końcu z bliska zobaczyć Czarnulkę, pokłonić się jej i dotknąć świętej figurki.
    Cygar nie ma. Ale to nie był zmarnowany dzień. Jeszcze czeka nas powrót przez góry. Widoki są piękne i niepowtarzalne. Odpoczywamy podziwiając cuda natury .
    Po powrocie do hotelu idę na basen. Wypada po prostu, no, bo jak to by było siedzieć nad morzem Śródziemnym i nie wykąpać się, chociażby dla zmylenia przeciwnika? Przepływam więc przyhotelowy basen kilka razy tam i z powrotem. Na pływanie w morzu przyjdzie jeszcze czas. Po tym wybitnym – jak na mnie – wyczynie sportowym idę do pobliskiego sklepu TABACS. Sklep dość duży, jednak asortyment marniutki. Nic szczególnego i do tego brak walk-in’a. Nie muszę tu kupować – zrobiłem się wybredny.
    Wieczorem znowu koncert. Dziś śpiewa sobowtór Michaela Jacksona. Pośpiewał i poszedł. Dobranoc.
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615642.jpg
Wyświetleń:	1056
Rozmiar:	98.0 KB
ID:	1175   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615645.jpg
Wyświetleń:	1065
Rozmiar:	99.4 KB
ID:	1176   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615649.jpg
Wyświetleń:	1061
Rozmiar:	97.4 KB
ID:	1177   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615657.jpg
Wyświetleń:	1092
Rozmiar:	94.3 KB
ID:	1178   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615667.jpg
Wyświetleń:	1012
Rozmiar:	94.4 KB
ID:	1179   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615670.jpg
Wyświetleń:	1031
Rozmiar:	95.5 KB
ID:	1180  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615673.jpg
Wyświetleń:	977
Rozmiar:	85.7 KB
ID:	1181   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615679.jpg
Wyświetleń:	1013
Rozmiar:	98.4 KB
ID:	1182   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110615685.jpg
Wyświetleń:	1023
Rozmiar:	92.0 KB
ID:	1183   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851105.jpg
Wyświetleń:	995
Rozmiar:	96.5 KB
ID:	1184   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851110.jpg
Wyświetleń:	1035
Rozmiar:	94.4 KB
ID:	1185   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851130.jpg
Wyświetleń:	1005
Rozmiar:	97.1 KB
ID:	1186  


  6. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Dzień 6
    Dziś ostatni raz (podczas tego pobytu w Katalonii) będę w Barcelonie. Oczywiście jest plan i to napięty. Chciałbym też za ostatnie pieniądze kupić jeszcze kilka cygar. Jedziemy jak zwykle kolejką Renfe Rodalies.
    Po drodze mijamy nadmorskie miasteczka: Mataro, Badalona i kilka mniejszych niczym niewyróżniających się. Wreszcie, po dojechaniu na stację Pl. Catalunya, próbujemy przesiąść się do metra. Musimy dotrzeć do parku Guell. Uzyskujemy pomoc, najpierw od kulawego Katalończyka, który biegle władając angielskim pokierował nas do maszyn biletowych – za kilka groszy na wino a następnie od Polaka, który usłyszał ojczystą mowę i wskazał odpowiedni peron. Wsiadamy. W końcu docieramy do stacji Vallcarca. Jeszcze czeka nas wycieczka do celu, przez wąskie klimatyczne uliczki, potem przez system schodów ruchomych – bardzo sprytne - wspinamy się do góry i do góry. Wreszcie jesteśmy prawie w najwyższym punkcie słynnego parku. W mordę jeża, co za widoki. Cała panorama miasta. Widać Sagrada Familia i Tore Abgar – jak na dłoni. Robię zdjęcia. Te dwie budowle górują nad miastem. Tutaj obejrzymy kolejne dzieła Antonio Gaudiego. Muszę przyznać, że robią wrażenie. Również niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Mamy tu ławkę – podobno najdłuższą w Europie – ceramiczną. To się nie da opisać. To trzeba zobaczyć. Poza tym, na terenie parku – ogrodu znajdują się inne budowle zaprojektowane przez Gaudiego: domy, schody, pawilon z kolumnami, rozległy taras, który właśnie otacza ta najdłuższa ławka.
    Poza tym pogoda piękna, dziewczyny i chłopaki z całego świata, przechadzają się, odpoczywają, zwiedzają. Przyjemnie. Wszystko obejrzane i przez zabytkową bramę opuszczamy park.
    Wędrujemy przez miasto. Zaglądamy do sklepików, w których pamiątki, katalońskie mozaiki i inne drobiazgi można kupować do woli . Ale ja nie tego szukam . Hmm, a zaraz będzie ta cholerna sjesta … Po drodze znajomy LIDL. Panie robią zakupy, są w swoim żywiole. I coś pożytecznego – kupiły wino. Fajne wino, krajowe, hiszpańskie w butelkach i w kartonach w bardzo dobrej cenie. Wina są tutaj niezłe i tanie. Na przykład lekko wytrawna Sangria, litrowa po 4 złote? Toż tylko pić . Wreszcie mijam kilka zamkniętych sklepów tytoniowych. Do centrum dotrę około godziny 4. To już będzie można robić zakupy. Tymczasem jest jakiś sklep Habanosa chyba. Cygara kubańskie. Znajduję rodzynka Bolivara Exclusivo Espania . Biorę, a co mi tam. Upał coraz większy. Mamy jeszcze w planie muzeum Picassa na Barri Gotic. Docieramy. Są tu dzieła z wczesnego okresu twórczości - okresu niebieskiego. Melancholijne portrety i dalej już charakterystyczne kubistyczne postaci. Dochodzę do wniosku, że facet po prostu nie lubił ludzi. Tak ich widział – krzywo. Byli dla niego nieładni, paskudni, źli? Taka tam moja interpretacja kubizmu. Ale patrzyłem na te twarze i inaczej tego wytłumaczyć nie umiem.
    Po muzeum urywam się wycieczce. Zakupy. Moje zakupy .
    Pierwszy sklep. Rekonesans. Już tu kiedyś byłem. Dalej – następny, hmm, Bolivar Exclusivo – mam go już z Habanosa. Trzeci sklep: sporo różności, nowości, spory walk-in. Chcę wejść pogrzebać, powąchać. Nu, nu! – nie wolno. Pan mówi, że klientów do humidora nie wpuszczają. Oooo, nie. Takiś Ty? Wiesz gdzie ja Cię mam? Łaski bez.
    Wracam do pierwszego TABACS i kupuję La Aurora za wszystko. Takiej Aurory w Polsce nie ma.
    Po sprawie. Powoli idę w stronę stacji kolejowej. Po drodze ostatni look na La Ramblas, na czarno-żółte barcelońskie taksówki, na obóz protestujących studentów na skwerze. Żegnaj Barcelono! Do następnego razu. Kiedyś tu jeszcze wrócę, bo bardzo mi się spodobałaś.
    Na peronie wskakuję do pociągu, który właśnie podjechał. Chcę się upewnić, czy dobrze wskoczyłem Pytam jednych, słabo, bo nie mówią po angielsku a ja nie mówię po hiszpańsku. Pytam drugich a oni mówią, że nie wiedzą, bo są nietutejsi. Z Polski dalekiej. Orzeszszsz, nasi!!! A ja tu się produkuję po amerykańsku, hahahahaha.
    Podróż upływa mi na pogawędce z rodakami. Oni jadą troszkę dalej, do Blanes.
    Wieczorem w hotelu standard: kolacja, basen, występ. Dziś duet cyrkowo-wokalno-taneczny z tresowanymi psiakami i gołębiami. Szału nie ma, ale oglądamy. Przed snem wypijam litr Sangrii. Jak ja spakuję te cygara do samolotu?
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616696.jpg
Wyświetleń:	952
Rozmiar:	86.2 KB
ID:	1187   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616714.jpg
Wyświetleń:	931
Rozmiar:	97.5 KB
ID:	1188   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616715.jpg
Wyświetleń:	994
Rozmiar:	93.3 KB
ID:	1189   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616730.jpg
Wyświetleń:	964
Rozmiar:	99.8 KB
ID:	1190   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616735.jpg
Wyświetleń:	968
Rozmiar:	91.6 KB
ID:	1191   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616749.jpg
Wyświetleń:	987
Rozmiar:	98.8 KB
ID:	1192  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616752.jpg
Wyświetleń:	916
Rozmiar:	98.6 KB
ID:	1193   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616760.jpg
Wyświetleń:	1028
Rozmiar:	94.2 KB
ID:	1194   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110616761.jpg
Wyświetleń:	1003
Rozmiar:	94.4 KB
ID:	1195   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851159.jpg
Wyświetleń:	963
Rozmiar:	93.5 KB
ID:	1196   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851162.jpg
Wyświetleń:	971
Rozmiar:	85.3 KB
ID:	1197   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	SN851177.jpg
Wyświetleń:	1010
Rozmiar:	92.3 KB
ID:	1198  


  7. Dołączył
    Feb 2009
    Przegląda
    Reda
    Posty
    387

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Cytat Zamieszczone przez Bruno Zobacz posta
    Jak ja spakuję te cygara do samolotu?
    Obyś Bruno miał zawsze tylko takie dylematy.
    Ach te nowe humidory Radka i Rafała...

  8. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Ano własnie, też bym tak chciał. Ale poczekaj, to jeszcze nie koniec historii. Jeszcze 2-3 odcinki będą

  9. Dołączył
    Jan 2009
    Przegląda
    Trójmiasto
    Posty
    923

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    Dzień 7
    Blanes. Co prawda pierwotny plan zakładał, że tego ostatniego dnia pojedziemy do Gerony. Jednak Gerona to sporo różności, biegania, wrażeń. Wybraliśmy więc spokojny plan: plaża w Blanes. Na wszelki wypadek zabieram tubę z RP Decade. Relaks to relaks.
    Kilka zaledwie stacji pociągiem w kierunku północno-wschodnim, wzdłuż wybrzeża i już. Od stacji do morza spory kawał, jakieś 3 kilometry. Idziemy przez miasteczko. Jest takie zwykłe. Mijamy jakąś fabrykę, budynek straży miejskiej, salon mercedesa, McDonalda i znane wszędzie sklepy. Mijamy blokowiska, docierając wreszcie do wybrzeża, koło którego ulokowały się campingi i hotele. Ale najważniejsza jest plaża, nadmorska promenada, słońce i morze. Najważniejsza jest atmosfera.
    Trudna rada – trzeba wleźć do tej wody (mogłaby być cieplejsza). Wstyd się przyznać, ale nigdy w życiu, wcześniej nie pływałem w Morzu Śródziemnym. Dziś będzie pierwszy raz. W moim wieku znalazła się rzecz, którą zrobię pierwszy raz? Ile jest jeszcze takich rzeczy? . Refleksja jest taka, że niezależnie od wieku zawsze się coś takiego znajdzie. Coś nowego, jakiś ląd do odkrycia, coś do poznania i do nauczenia się. Ciągle mamy przed sobą jakiś „PIERWSZY RAZ. To optymistyczne.
    Włażę. Nie jest tak, źle, fale nie za duże. Słona ta woda – faktycznie. Słońsza niż w Bałtyku.
    Pływam, pływam, pływam. No pływam. Mogę już powiedzieć:
    eeeeee, czy kąpałem się w Morzu Śródziemnym? Oczywiście, oczywiście, że tak. No jak nie, jak tak.

    Teraz zasłużona chwila (no duża godzinka!) z cygarem. Dobrze, że je wziąłem. Zapalam. Jest pięknie. Decade jak zwykle doskonałe. Słońce wspaniałe. Piękna śródziemnomorska plaża. Wygrzewający się w słońcu ludzie. Pławię się w tej atmosferze. No, nonono. Wyłączam się … z przyjemnością. Odpoczywam.
    Wracamy na dworzec i pociągiem do Santa Susana. Mijane po drodze sklepy TABACS są zamknięte z powodu sjesty. Nie przeszkadza mi to już za bardzo.
    Po kolacji koncert pt.: „Duety. Lata 70-te, 80-te, 90-te”. Pan z panią śpiewają. Całkiem nieźle im idzie. Niemcom i Żydom też się podoba. Ruscy piją w pokojach .
    Jeszcze spojrzenie na basen przyhotelowy i na wieczorną panoramę Santa Susana. Mam plan, co do zapakowania cygar. Zrobię to rano.
    Załączone miniatury Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617794.jpg
Wyświetleń:	918
Rozmiar:	95.0 KB
ID:	1199   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617795.jpg
Wyświetleń:	928
Rozmiar:	88.6 KB
ID:	1200   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617796.jpg
Wyświetleń:	906
Rozmiar:	95.0 KB
ID:	1201   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617800.jpg
Wyświetleń:	987
Rozmiar:	86.7 KB
ID:	1202   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617803.jpg
Wyświetleń:	943
Rozmiar:	93.5 KB
ID:	1203   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617806.jpg
Wyświetleń:	949
Rozmiar:	96.2 KB
ID:	1204  

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617807.jpg
Wyświetleń:	927
Rozmiar:	96.4 KB
ID:	1205   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617812.jpg
Wyświetleń:	932
Rozmiar:	92.8 KB
ID:	1206   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617814.jpg
Wyświetleń:	925
Rozmiar:	80.1 KB
ID:	1207   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617817.jpg
Wyświetleń:	969
Rozmiar:	81.4 KB
ID:	1208   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617820.jpg
Wyświetleń:	953
Rozmiar:	85.5 KB
ID:	1209   Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	20110617835.jpg
Wyświetleń:	886
Rozmiar:	81.6 KB
ID:	1210  


  10. Dołączył
    Mar 2009
    Przegląda
    Ruda Śląska
    Posty
    366

    Odp: Moja wyprawa do Katalonii

    No, nareszcie jakieś konkrety - autor z cygarem.
    Mariusz, fajna relacja
    Big Szacun, że masz czas podróżować, a przede wszystkim pisać
    Saludos Amigos!

+ Odpowiedz w tym wątku

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów