-
Sancho Panza Belicoso
Zauważyłem ostatnimi czasy dość duży wzrost zainteresowania marką Sancho Panza. Postanowiłem zatem podzielić się moimi wrażeniami dotyczącymi tej marki, a dokładnie palonym przeze mnie formacie Belicoso.
Marka Sancho Panza powstała w roku 1852 (znalazłem też datę 1848 w opisie podanym przez SoloCigars), a jej założycielem był Emilio Ahmsted (Ohmsted). Nazwa została zaczerpnięta z powieści Cervantesa o Don Kichot'cie i jego giermku Sancho Panzie. Nie wiem skąd w twórcach kubańskich cygar zamiłowanie do bohaterów powieści literackich, bo to przecież nie jedyna Pod koniec XIX wieku marka zostaje nabyta przez Ramon Allones, a w latach 40tych XX wieku staje się częścią El Rey Del Mundo Cigar Co. Wszystkie cygara produkowane przez Sancho Panza zwijane są z całych liści, a proces starzenia ich jest dłuższy niż w przypadku innych cygar kubańskich (oczywiście poza Maduro), w rezultacie otrzymujemy cygara o nieco ciemniejszej pokrywie. Cygara produkowane przez Sanhco Panza to raczej duże formaty, największy z nich Sanchos mierzy 235mm x 47. Znany raczej wszystkim format belicoso to standardowe 140mm x ring 52.
Moje cygaro leżało w humidorze ponad rok i około 2 miesięcy, a nabyte zostało w TopCubans. Poza opisywanym spaliłem ich wcześniej osiem, a jedno podarowałem na Fosce Rafhofowi. Samo cygaro prezentuje się porządnie, lecz bez fajerwerków, z jedną większą żyłą prawie na całej długości i kilkoma mniejszymi. Budowa kapturka podobnie się ma jak z budową całego cygara. Na całej długości cygaro jest dość mocno zbite, lekko sprężyste z jednym wyczuwalnym zgrubieniem w okolicach pierścienia. Ciąg na sucho z lekkim oporem, po rozmasowaniu trochę się poprawił, nie spodziewałem się zatem żadnych przykrych niespodzianek. Odpaliłem jak to czynię ostatnio, zapałkami. Pierwsza tercja to dość mocny aromat głównie ziemi i skóry. Zdecydowana klasyka. Cygaro pali się bez zarzutu, równiótko, a popiół szary i dość zbity trzyma się na długości około 2-3 cm.
Druga tercja to wzmocniecie wyżej wspomnianych aromatów z pikantną nutką, ale nie nachalną, a wręcz pożądaną. W tym momencie cygaro osiąga największą moc, średnią do pełnej. Trzecia tercja to długi i przyjemny finisz. Pojawiają się słodkawe nuty, a moc łagodnieje. Miałem wrażenie, że za każdym pociągnięciem wyłapywałem inny smak. Raz bardziej ziemisty, innym razem bardziej skórzany. Paliłem, jak widać, do poparzenia palców.
Jak mogę podsumować to cygaro, mając na uwadze również poprzednie sztuki. Jego zaletą jest na pewno regularność, bo o ile najdłużej wyleżane, w smaku było trochę bardziej zbalansowane, co jest naturalne, to wszystkie poprzednie sztuki paliły się poprawnie bez przykrych niespodzianek. Każda sztuka była dość mocno zwinięta przez co w ciągu zawsze był jakiś opór. Zdecydowanie uważam, że nie jest to cygaro dla początkującego aficionado, dopiero odkrywającego swoje preferencje. Sancho Panza, moim zdaniem, to świetne cygaro do wieczornej rudej, lub po ciężkim obiedzie i wytrawnym winie. Polecam zdecydowanie wielbicielom Montecristo No.2. Trudno mi powiedzieć czy jest to cygaro wyjątkowe, ale jest to na pewno zasługująca na uwagę, szlachetna, klasyczna Kuba.
-
Odp: Sancho Panza Belicoso
-
Odp: Sancho Panza Belicoso
Jadę po Waszych tropach
Zapaliłem to samo, co Dzik z tą różnicą, że pjerwyj raz w żizni.
Moje pochodzi z AKAN-u i poleżało u mnie 3 miesiące.
Ogląda i maca się je bardzo miło i nic zarzucić mu nie można.
Jedyna chartakterystyczna cecha to tak, jak dzisiaj obdukowane przeze mnie Partagasy Salomony z jednego z dwóch pudełek - ma niejednolitą barwę okrywy. Jest ciemno brązowe w czarno - szare łaty.
Najedzony po brzegi z przyzwoitym w miarę napojem ruszyłem do boju.
Przyciąłem prezentem spod choinki. Na sucho ciąg miało zbyt luźny i smakowało tytoniem i chmurą pieprzu. Co dziwne po odpaleniu ciąg okazał się w sam raz i po pieprzu ślad nie pozostał.
Przez wszystkie tercje miało przepisowy, klasyczny, kubański smak tj. skórzano - drzewną, subtelnie słodką, półwytrawną śmietankę. Poprawne, aż do bólu. Żadnych niuansów, zmian. Jak ktoś lubi kubańską klasykę to cygaro jest dla niego. Ja lubię tą klasykę, ale jak jest w tle, a z przodu wchodzą jakieś inne smaczne ekstrasy - jak w regiosie ostatnio.
Jak dla mnie moc średnia i trochę poszła w kierunku dużej pod koniec. Wadą było spalanie w pierwszej tercji. Dwoiłem się i troiłem bez pomagania sobie ogniem i nie mogłem wyrównać. Dopiero w drugiej tercji zaczęło mnie słuchać.
W ujęciu ogólnym nic złego powiedzieć nie mogę. Dobre cygaro, ale nie dla mnie.
|
|