-
Cohiba Siglo VI
Chcę powrócić do czwartkowego uroczego świątecznego dnia.
Pierwszy raz miałem okazję, w pełni świętować Dzień dziękczynienia w większym gronie amerykańskich przyjaciół.
Nieoczekiwanie byłem dość podekscytowany na ten wypad w gości, ale znając amerykańską tradycyjną kuchnię zastanawiałem się czy oprócz wielkiego Indyka będzie, jeszcze, co jeść .
Dobrze się stało, że przyjęcie było sycące .
Od dłuższego czasu miałem zaplanowane palenie Cohiba Siglo VI.
Cygaro dotarło do mnie 07 Sierpnia 2008r jako prezent urodzinowy od Klepitki.
Tomasz Wielkie dzięki .
Już wtedy wiedziałem, że muszę poczekać z paleniem tego cygara po to, aby w pełni cieszyć się tym, co może ono zaoferować.
Siglo VI jak cała reszta cygar tej marki wymaga odpowiednio długiego czasu wylegiwania się w humidorze im dłużej tym lepiej.
Przypuszczam, że cygaro ma powyżej 24 miesięcy od daty wykonania go.
Tomek miał kilka sztuk tych cygar, może wie dokładniej coś o dacie wykonania ich.
Cygaro miało widoczny odcisk po tasiemce, który pomimo upływu czasu nie zniknął, mocno związują cygara.
Po przepysznym przyjęciu, w trakcie, którego męska część miała okazję zapoznać się i nawdychać subtelnego smakowitego zapachu kubańskiej Cohiby, chóralnie stwierdzono cygaro pachniało bosko .
Ta sytuacja to zupełny przypadek, wynikła z żartobliwego zamówienia u pani domu koniaku i kubańskiego cygara, od słowa do słowa i ku zdumieniu biesiadników kubańskie cygaro znalazło się na stole, tylko do powąchania oraz pokazania jak otwiera się cygaro zapalniczką. Nie wszyscy wcześniej to widzieli.
Było miło i sympatycznie, ale jak to bywa zbliżało się do końca i czas najwyższy było podziękować za gościnę i udać się na zasłużony spacer.
Cohiba Siglo VI
Factory Name: Cañonazo
Długośc: 15.00 cm / 5.9 cala
Ring gauge: 52
Jak już wcześniej pisałem cygaro było gotowe do zdegustowania, ciąg na sucho dobry w smaku lekka słodycz z odrobiną tego drzewnego czegoś?
Odpaliło się nadzwyczaj bezproblemowo, prawie doskonale równa linia żaru, dobry ciąg to pozytywne pierwsze wrażenie było dopełnieniem uroczego dnia.
Smak to dość złożona kwestia, pierwsze kilka pociągnięć obfitowało w bogaty smak tytoniu, wydał mi się być zbyt ostry, ciut za dużo cynamonu albo pieprzu.
Po pierwszej chwili lekkiego zaskoczenia i nienadzwyczajnie uśmiechniętej minie, nieoczekiwanie cygaro wyhamowało jakby nastąpiła „smakowa cisza” .
Nagle do gardła dostał się nieobliczalnie gładki, kremowy i delikatny dym charakteryzujący się wyraźnie ziemistą nutą oraz drzewnym posmakiem, zaskakująco spokojnym.
Na drugim planie smak był słodki jakby rozgryzione słodkie orzechy włoskie i słodycz drzew owocowych, odrobina ostrości pozostająca na języku po wydechu dymu
nadawała przyjemny kompleks smakowy.
Łaknąłem to cygaro, im więcej dymu do gardła tym lepiej, niestety zachłanne serie pociągnięć powodowały przy czwartym, piątym hauście ostrość i gorycz spowodowaną przegrzewaniem cygara, pewnie lepiej byłoby użyć obcinacza, no, ale było jak było.
Sytuacja ta zmusiła mnie do spokojniejszego podejścia do tego delikatesu, wolne długie pociągnięcia dawały prawie taki sam wolumen dymu.
W tym przypadku ‘prawie” nie robiło większej różnicy.
W pierwszej części oraz na początku drugiej cygaro odczuwałem jako lekko-średnio zbudowane, miało czas, aby pokazać, na co je maksymalnie stać.
Dym nabrał smaku słodkiego dania z dyni, orzechów oraz cynamonem, odrobiny goryczy z gorzkiej czekolady, zdecydowanym liderem była słodycz okraszona lekkim smakiem ostrości, była też wyczuwalna słynna kubańska ziemistość, ale troszkę inna słodsza jakby pochodząca z spalonych ogniem łąk.
Doskonałe spalanie, dym szary zwarty niełuszczący się i co zaskakujące mocno trzymający się cygara, które spłodziło ok. dwu i pół calowy kikut popiołu.
Popiół odpadł dopiero po mojej ingerencji, rzadko mi się trafia przy paleniu hawan.
Środkowa część cygara, to bardzo subtelne przejście z lekkośredniego do w pełni średniej budowy cygara.
Aromat jak można było wyczuć to wyrazistsze akcenty aromatu ziemi, drzew owocowych, słodkie palone drewno, niuans skóry oraz zapach oceanu.
W środkowej części cygara od drugiej do trzeciej tercji, z smaków wyróżniał się bogaty smak tytoniu, okraszony słodkością owoców i kwiatów, ostrością cynamonu i pieprzu.
Bardzo relaksacyjne cygaro, przyjemne nieprzytłaczające z dosyć dużą ilością obfitego pełnego dymu.
W tym cygarze było wszystko, co powinno być abym czuł pełnie zadowolenia z palenia cygara, było w nim, coś więcej.
To coś majestatycznie ulotnego, co nie sposób nazwać dosłownie i jest przeznaczone dla niewielu cygar a pozwala stwierdzi, że dla chwil z takim cygarem warto żyć.
W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że to jedno z lepszych cygar, jakie paliłem w tym roku a do końca cygara była jeszcze długa chwila wypełniona przyjemnością obcowania z cudami natury, żoną, cygarem i błoga ciszą szumu oceanu.
Nie mogę również nie wspomnieć o ciągle przewijającym się delikatnym ziemistym posmakiem, cały czas gdzieś tam się przewijał, delikatny nie nachalny, ale niedający zapomnieć o charakterze cygara kubańskiego.
Ostatnia część cygara obfitowała w wyraźniejsze mocne smaki.
Dym wciąż pozostawał gładki i kremowy, ale pikantna ostrość na języku i ustach wyraźnie informowały, że zbliżam się do końca cygara, posmak ziemi również przejął pierwszą z ról smaku.
Reasumując trafiła mi się bardzo dobra sztuka Cohiby Sigmo VI.
Warto nabyć kilka sztuk tych cygar i dać im poleżeć, na dłuższy spacer lub specjalną okazjonalną imprezę będą doskonałe.
Było to najlepsze cygaro Cohiby, jakie do tej pory dane mi było palić, pozostałe inne cygara były tylko tłem Siglo VI.
Doskonałe cygaro.
-
Odp: Cohiba Siglo VI
Piękna recenzja Jacku Uzupełniając napiszę że cygaro było z 2006 roku i u mnie w kompostniku leżało dobrze ponad rok. Cieszę się że Ci smakowało bo faktycznie z Siglo można różnie trafić.
|
|