-
Odp: Zapalniczka żarowa vs. tradycyjna. Może jednak zapałki?
Z tym sie zgodzę że zapałkli mają lepszy klimat ale klimat rozpalania to ja mam w fajce Warto nadmienic ze na ostatnim spotkaniu krakowsko-śląsko-wrocławskim na urodzinach Rafała chyba Darek miał podwójną zapalniczkę. Z jednej strony jet a z drugiej zwykły płomień. To rozwiązanie wydaje się najuniwersalniejsze. Rozgrzać stopę jetem a odpalić ogniem.
Ja i tak przy jecie zostanę bo jak napisałem nieco wyżej po odpowiednim rozgrzaniu w stożku cieplnym poprostu nie trzeba już ognia przykładać.
-
Odp: Zapalniczka żarowa vs. tradycyjna. Może jednak zapałki?
Zamieszczone przez klepitko
Warto nadmienic ze na ostatnim spotkaniu krakowsko-śląsko-wrocławskim na urodzinach Rafała chyba Darek miał podwójną zapalniczkę. Z jednej strony jet a z drugiej zwykły płomień.
Radek, Radek...
Masz rację - rzadko trzeba przykładać zwykły płomień. Do fajeczki za to jest w sam raz.
pozdr.
r
-
Odp: Zapalniczka żarowa vs. tradycyjna. Może jednak zapałki?
Tak czułem że coś pokręciłem
-
Odp: Zapalniczka żarowa vs. tradycyjna. Może jednak zapałki?
No to się dowiedziałem, komu zawdzięczamy zeszłoroczny kryzys gazowy. A kto wie, czy i nie przyszłoroczny ...
Jeśli chodzi o mnie to najbardziej lubię odpalać cygaro zapałkami i gdy tylko palę w domu, co nieczęsto się zdarza (tak jakby w ogóle, palenie przeze mnie cygara zdarzało się często ...), zawsze sa to zapałki. Jeśli palę w knajpie to bywa już różnie, ale też ze wskazaniem na zapałki. Zdarza mi się zapalić w kawiarnianym ogródku, czy innym, dzikszym jeszcze, terenie i tu zapalniczka żarowa bywa niezastąpiona. A jeśli żarowa to z wyrzynarką, bowiem palę głównie formaty od małego robusto do wielkiego toro – jakaś pomniejsza korona tylko wyjątkowo. Tradycyjnego Ronsona, jeśli już zdarza mi się użyć, to czasem do okazjonalnej cygaretki.
|
|