Prezentacja z 02.03.2010

CAO Brazilia Samba

Jestem w trakcie intensywnej eksploracji marki CAO. Marka ta jest bardzo charakterystyczna ze względu na specyficzną oprawę estetyczną. Kolorystyka pierścieni i pudełek jest niezwykle kontrastowa, bogata w wyraźne kolory – etniczna. Linie takie jak America, Italia, Brazilia w swojej oprawie estetycznej wykorzystują flagi narodowe.Za niebanalne uznać należy również nazwy poszczególnych cygar tj. Piranha, Interpido, Gondola, czy Constitution.

Podczas wycieczki w opary dymu CAO spotkałem w moim subiektywnym odczuciu prawdziwą perłę – cygara Brazilia. Paliłem już wszystkie formaty z tej linii i wpisałem jeden z nich do ścisłej czołówki w swoim cygarowym menu. Jest to format Samba, czyli figurado długości 6,25 cala i posiadające ring 54. Cygara Brazilia produkowane są w Hondurasie. Ich budowę bardzo ciekawie przedstawia następująca grafika, umieszczona na firmowej stronie http://www.caocigars.com :



Samba, którą paliłem odleżała w humidorze pół roku. Kupiona została w cigarworld.de.



Ten egzemplarz, zresztą podobnie jak większość cygar CAO, niezależnie od linii, które przeszły przez moje ręce, nie wygląda pięknie. Piękny jest tylko pierścień. Natomiast wrapper ma niejednolitą barwę, pokryty jest licznymi kropkami – zgrubieniami. Żyły są wyraźne i do dyskretnych nie należą. Konstrukcja wydaje się być jednak bez zarzutu, test na równomierne zwinięcie, dotykowo – uciskowy nie wykazuje żadnych wad. Liść okrywowy, brzydki, ale nie odstaje. Cygaro wyjęte z równo 70 % wilgotności i temperatury w skrzynce 21 stopni C. Na sucho moja Samba praktycznie nie pachnie.



Po obcięciu cygaro nie strzępi się. Ciąg na sucho jest idealny, przy czym chodzi tu oczywiście o mój ideał, czyli przepływ powietrza z lekkim, bardzo lekkim oporem. Próbowanie na sucho daje wyczuć wytrawny, owocowy aromat.



Odpalam zapalniczką żarową i zaczyna się ….. Od pierwszych porcji atakuje, mocny i bezkompromisowy (wystarczy pufać na raz) aromat owoców tropikalnych, lekko, bardzo lekko słodzonych, pomieszany z pachnącą, gorącą ziemią i z dodatkami (w tle) skóry. To wszystko lekko pikantne. Na początku, w pierwszej tercji aromaty są bardzo wyraźne i wręcz stoją obok siebie. Każdy z nich można łatwo odróżnić. Cygaro czasami przy większych porcjach potrafi mocno drażnić gardło. Nie przytłacza, ale już od początku jest mocne.



W drugiej tercji aromaty cywilizują się i zlewają. Ustępuje pikantność. Cygaro wydziela więcej słodyczy. Nadal dominują owoce i ziemia, ale już połączone. Nie przeplatają się, tylko przenikają. Moc istotnie nie wzrasta. Cygaro pali się wzorowo. Zachłannie palę, a ono nie przegrzewa się, dym nie jest zimny, nie gorący – letni. Ciąg cały czas idealny.



Ostatni etap odnotowuje jedną zmianę – moc przybiera na sile. Samba jest mocna i trzeba uważać. Dużo wody, trzecia szklanka. W trzeciej tercji aromaty są już wręcz kremowe i dalej na bazie nadal tropikalnych, ale już przygaszonych, nie orzeźwiających, ale wyraźnych owoców oraz ziemi. Wydaje mi się, że im dalej w Sambę tym więcej słodyczy. Nie jest to słodycz prosta jak w niektórych honduraskich cygarach. Bardziej przypomina mdły miód, niż łyżkę cukru.



Sambę zawsze palę do końca, kombinując z zapałkami, parząc sobie usta.

Wspaniałe 1,5 godziny palenia. Polecam zwolennikom mocnych cygar, oferujących ciemne smaki, bazujące na owocach i aromatach ziemistych, ale nie wytrawnych, tylko miodowo mdłych. W Sambie nie ma goryczy, moc, choć duża, nie przytłacza. Tytoń nie jest piękny, ale pięknie smakuje i według mnie jest pięknie opakowany. Polecam.