Dobra, czas coś napisać.
Fakt, Leszek zapomniał aparatu, a ja robiłem zdjęcia komórką. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Co do imprezy meksykańskiej, niestety zaproszenie było na jedną osobę. Trzeba by było niemiecki Ordnung skonfrontować ze sprytem polskich aficionado. Drugi powód - nasi gospodarze przygotowali się sobotni wieczór. No i najważniejsze Marek na drugi dzień miał do przejechania 1.000 km, wiem, że Leszek z całej trasy najbardziej zafascynowany był najdłuższym miastem w Niemczech ( wiecie jakie to miasto? ), a po meksykańskiej imprezie mogłoby to być trochę problematyczne.
Może w następnym razem pojedziemy na dłużej i zahaczymy o IAA.
A teraz dla podtrzymania napięcia, pierwsze zdjęcie.