Prezentacja z 22.06.2010



W listopadzie 2007 roku Rocky Patel wprowadził na rynek nową linię cygar o nazwie Decade. Została ona wykreowana dla uczczenia jubileuszu dziesięciolecia obecności Rocky Patela na rynku cygarowym. Rocky Patel, wcześniej prawnik, pojawił się na tym trudnym rynku z nikąd. Nie był związany z żadnym rodem cygarowym. Przez kilka lat ciężkiej pracy, uporu, pokonywania wielu trudności jego cygara zostały zaakceptowane przez aficionado i są wysoko pozycjonowane. Sam Rocky Patel został jedną z największych ikon świata cygar.

Cygara Decade początkowo były produkowane w czterech prasowanych formatach:
Robusto 5 x 50
Toro 6 ½ x 52
Torpedo 6 ½ x 52
Lonsdale 6 ½ x 44
W 2002 roku Rocky Patel wykreował jeszcze jeden format, tym razem parejo, o nazwie Emperor. To olbrzym o długości 6 cali i ringu 60.

Filler i binder Decade to liście nikaraguańskie. Wrapper to prześliczny, ciemny liść Sumatra z Ekwadoru.

Wszystkie cygara Decade były oceniane przez Cigar Aficionado i uzyskały noty powyżej 90 punktów.
Najwyższą notę otrzymało Torpedo – 95 punktów. Taką notę chłopcy z CA rezerwują obecnie dla najlepszych cygar. Od wielu lat nie jest nadawana nota powyżej 95 punktów. Zdziwiło mnie bardzo to, że Decade Torpedo ze swoimi 95 punktami uplasowało się dopiero na 15 pozycji rankingu TOP 25 CA za rok 2008. Uznaję, podobnie jak wielu, że ranking ten był ewidentną wpadką CA. Wystarczy porównać kilka cygar z rankingu z numerem jeden – Casa Magna i każdy, w miarę doświadczony aficionado, uzna ten ranking za „dziwny”.

Cygara Decade pakowane są w gustowne pudełka po 20 sztuk. Dodatkowo w 2009 roku na rynek wyszła wersja Toro w tubie pakowana po 10 sztuk.



Pudełko zawierające 20 sztuk mojego, dzisiejszego Torpedo kosztuje, w zależności od sklepu od 170 do 200 dolarów. Biorąc pod uwagę konkurencję jest to cena ze średniej półki. Biorąc natomiast pod uwagę cygara tej samej klasy i chociażby tak samo notowane przez CA, cena jest bardzo, bardzo przyzwoita.

Cygaro wygląda pięknie. Jest sprasowane. Wrapper ma niewiele, bardzo cienkich żył. Barwa jest ciemnobrązowa, subtelnie niejednolita. Konstrukcyjnie nie można postawić żadnego zarzutu.

Cygaro ozdobione jest w dwa pierścienie w kolorze ecrue, takim samym jak tło rycin na opakowaniach. Na tym tle umieszczono złote napisy. Ecrue bardzo ładnie komponuje się z ciemną, brązową barwą wrappera. Cygaro na całej długości wydziela subtelny, drzewny aromat. Wąchane od strony stopy oferuje aromat ziaren kawy.

Już wcześniej pisałem, że Decade to cygaro powtarzalne. I tak jest. Palę już dwudzieste pierwsze cygaro z tej linii i jestem pewny, czego mogę się po nim spodziewać. A spodziewać się można idealnego ciągu, średniej mocy, dobrej budowy, wysokiej kultury spalania i symfonii intensywnych, niezwykle esencjonalnych, ale gładkich aromatów.

Pierwsze porcje dymu są wytrawne. Jest to pewnie efekt zbyt niecierpliwego rozpalania. Nie trwa to długo. Zaraz na początku pierwszej tercji uwalnia się intensywny kawowy aromat złamany kakao. Czuje to tak jakbym pił bardzo lekko osłodzone espresso i zagryzał gorzką czekoladą. Gdzieś w tle łagodnie płynie subtelny aromat drzewny. Cygaro w miarę spalania pierwszej tercji staje się słodsze, ale nie popada w przesadę.

W drugiej tercji do kawy, czekolady i niuansów drzewnych dochodzą słodkie orzechy i smak piernika. Wszystko to jest jedwabiste, bardzo gładkie, ale równocześnie bardzo wyraziste. Decade to wzór doskonale zbalansowanego cygara. Ten wspaniały krem zachwyca mnie, aż do samego końca.

Cygaro od początku do końca oferuje średnią moc. Końcówka nie ma żadnych wad w postaci nikotynowego kopa, czy jakichś tam gorzkości.









Kto nie palił ten musi koniecznie spróbować. Nie wyobrażam sobie, żeby ci, co palili Decade nie wracali do niej. Mistrzowskie cygaro. Na Kubie takiego jeszcze nie wymyślili i nie wymyślą.

Against all odds !!!