Ta opowieść nie będzie stricte o sklepie,ale on też pokaże się w tle.
Gdzieś za rogiem czai się morderca.
Morderca paczek…w uniformie amerykańskiego pocztowca...
Gdy dotarła paczka do domu, spałem odsypiając nockę.
Koleżanka małżonka, obudziła mnie mówiąc, że jest paczka z Hamburga.
Patrząc jednym okiem,chwiejącym krokiem udałem się do pokoju dziennego.
Gdy już z daleka ujrzałem ją, tą wyczekiwaną paczkę, doznałem natychmiastowego obudzenia i mając w myśli pytanie,
kto chciał zabić mój urodzinowy prezent od mej kochanej żony?
Zbliżyłem się i usiadłem przy stole…ech mój Jahwe.
Oto, co z bliska zobaczyły moje oczęta.
Zamordowane pudełko…


Dlaczego w amerykańskim uniformie,to proste by się wydawało,ale nie amerykanom...
Otóż,gdyby ta paczka w takim stanie przybyła na granicę,to automatycznie została by otwarta.
Próba zabójstwa paczki to niecodzienna rzecz,więc podejrzana a jak podejrzana,to trzeba otworzyć i zobaczyć co zdechło...
Podczas morderstwa i próby wstrząsowej zawartości paczki,nie obyło się bez ofiar...


Takich dziur nie robi się palcem,potrzebne jest ostre narzędzie.
Nie wiem skąd we mnie dobry humor.
Ostatnio straciłem przesyłkę z 35 cygarami,pudło 25szt plus 10 spakowane w torebki ziplock'ie.
No ,ale jeśli morderca paczkowy,dopadł tamtą przesyłkę to o cygarach już można zapomnieć,zresztą minęło już ok 40 dni od wysyłki.
Straciłem również przesyłkę 10 szt cygar,które miały być zadośćuczynieniem za CoR i HDMdD...
Wychodzi mi na to,że dożyłem dnia, kiedy kolejna wartość zdechła.
Wartość zaufania do poczty amerykańskiej,że tu, nie muszę bać się o prawo do bezpiecznej korespondencji.
Upadł kolejny anioł i już się nie podniesie.
Aniołów, ostatnio mam spory deficyt...
A teraz o sklepie bo i on dał troszkę do wiwatu.
Ponad trzy lata temu,moja żona pierwszy raz samodzielnie kupiła mi cygara.
I tak co roku,dzień dziecka,urodziny i takie tam bez okazji po prostu z miłości.
Nie wiem za co ,ale kocha mnie i udowadnia to każdego dnia.
Wracając do sklepu,zakup tego prezentu był pierwszym via internet.
Sklep chapną kasę w mgnieniu oka... i przez pięć dni plus łikend cisza...
Chodzi mnie kobieta z kąta w kąt z zwieszoną miną,pytam co jest...
Opowiedziała co zrobiła i jaki jest stan rzeczy,znam sklep sam jej pokazywałem kilka koncepcji na mój urodzinowy prezent.
Wszedłem na jedno z amerykańskich for,gdzie ten sklep jest jego użytkownikiem i puściłem soczysty pm.
W 14 minut dostałem odpowiedź na email i po kilku minutach kolejny...
Paczka została nadana tego samego dnia...Cuda,cuda panowie
Tłumaczenie,że maile weszły w inny folder...wszystko można wytłumaczyć i przetrzymać kasę przez siedem dni nic nie robiąc.
Gdzie są takie sklepy,tak działających to nawet w Polsce nie ma,a ten zlokalizowany jest w Hamburgu LCDH i gdzie ta słynna niemiecka solidność????
Chyba w tej części ciała gdzie słońce nie dochodzi.
Przez tą zwałkę,całą niespodziankę zawalili,psia mać...
Ja wiem,że Mundial,że złoto miało być,ale nie ma, a życie toczy się dalej.
Trzeba robić...
10 dni podróży,zabezpieczenie cygar przed utratą wilgotności prawie żadne.
Otwierane pudełko,wsadzone do napowietrzonej folii.
Pudełko jest większe od cygar jakby drewna przybyło na Kubie i efekt "delikatności" obsługi paczki aż nadto widoczny,kilku poważnie rannych.
Jakoś, nie bardzo mam ochotę, na kolejne zakupy w tym sklepie.
I na koniec.
Mając za rogiem czyhającego mordercę nierejestrowanych paczek,strach cokolwiek nielegalnego(takimi są CC) kupować za granicą tego znędzniałego kraju...
Amerykańska poczta zeszła na psy, przyjmując w swoje szeregi bandytów,ale co się dziwić cały ten kraj toczy w przepaść jakaś wielka gangrena.
A szlak niebawem trzeba będzie znowu sprawdzić,mimo wszystko.