Od czego by tu zacząć? ...
Niebo nad głową w idealnym błękicie,nieskalanym żadną chmurką.
Słońce pełne,trzy godziny na zachód on zenitu.
Temperatura tak circa kole 72F .
Dwaj myśliwi nadlecieli i krążą w poszukiwaniu zdobyczy.
Lekki wiatr i ogrodowy fotel, a w nim Ja,kubek mleka z kawą!!!,chyba proporcje powinny być odwrotne i Juan Lopez No.2.
Jest błogo i tak leniwie,że wybaczcie ale nie chce mi się ruszać po aparat.
Piękne jest to,że cygaro dostroiło się do tego klimatycznego momentu.
Niefortunnie jest jeszcze młode,czuć to w dymie,momentami lekko szorstkim,kwaskowym,ale i tak jest dobrze... i motyl wrócił.
pozdrawiam
Koledzy,czy wy naprawdę już nic nie palicie,czy li tylko znudziło wam się pisanie o cygarach na cygarowym forum?
Moje ostatnie dwa palenia to;
Sancho Panza corona,tym razem smakowo dosyć przyjemnie było.
Mniej i bardziej wyważona słoność,która się przejawia w smaku dymu z tego cygara, nawet pozytywnie nastawiła mnie, do kolejnych sztuk.
Niefortunnie w trzeciej tercji zaczęło gasnąć...,ale nic to.
Dzięki innym przyjemnym walorom jakie się ukazywały, przygasanie zostało wybaczone,ale wciąż mnie martwi ta cecha.
Dziku czy próbowałeś już to cygaro?
Drugie palenie,właściwie przed chwilą zakończone to Padilla Series 68,po raz kolejny cygaro okazało się bardzo dobre.
Jak paliłem je pól roku temu to brakowało im jakby trochę czasu.
Wczoraj było super O idealnej konstrukcji nie wspomniałem a jest naprawdę bez zarzutu.
A moje jednak jeszcze poczeka kilka dni.
Dzisiejszej nocy - w oczekiwaniu na mecz naszych nieszczęsnych chłopaków nożnych z drużyną USA, popijając szczęśliwie odnalezione brandy - odpaliłem Aurora Gold (Dominicana). Co zadecydowało o takim a nie innym wyborze cygara? Aromat, czyli mój nos.
Adam, ty draniu!!! Przez Ciebie straciłem dziś swoje ostatnie RP Decade Robusto. Takiegoś mi smaka narobił . To doprawdy świetne cygaro. Towarzyszył mi kot i wspomnienie pięknych, starych, amerykańskich samochodów.