Palenie petarda, ruda bardzo przyzwoita, ale kacor trzymał mnie do 18 dziś. Zdziwiony jestem wielce, bo aż tak nie zaszaleliśmy i siedzieliśmy na świeżym powietrzu. Niemniej jednak było super i mam nadzieje, że ostatni weekend czerwca aktualny.
PS. Bruno, ten autobus, którym jechaliśmy, nie dał rady. Widać było, że to dziadek, no i kilka przystanków przed moim, po wjechaniu na sporą górę, rozkraczył się i miałem spacerek o północy
Trzeba było pić tyyylko whisky. To teraz już wiesz, dlaczego mam zwyczaj nie mieszać . U mnie zero kaca a też za kołnierz nie wylewałem. Palonko i rozmowa super. Jak najszybciej trzeba spotkać się znów. Moje "pendolino" dojechało planowo.
A cygaro jak najbardziej trzymało poziom. W końcu Kuba.
Panowie, zgodnie z planem, ktoś coś sugeruje? Bo jakby co i ja i moja tradycyjna miejscówka są zwarte i gotowe. Ale dajcie znać dzisiaj, bo robię plan na weekend.
Mnie w przyszły weekend nie ma w 3m, bo wyjeżdżam nad jezioro. Za dwa tygodnie wstępnie by mi pasowało. W ten weekend przyznaję, że nie nadaję się do niczego.