Darku, a tak to już chyba wybaczysz? :D
Wersja do druku
No i to drugie też poszło.
Esplepleple .......
Szkoda gadać, dawno nie miałem takich żylaków za uszami, a za kwaśnymi orzechami włoskimi w śmietanie 18% też nie przepadam.
A myślałem, że dzisiaj po ludzku do mnie przemówi ......
A jak ładnie się spalało to na zdjęciach.
Wracając do tematu ... wczoraj, wreszcie spokojnie i w skupieniu sięgnąłem po Fuente Opus X. Chyba dopiero teraz w pełni doceniłem to wspaniałe cygaro. Rocznik 2005, w moim humidorze od listopada 2008 (prezent urodzinowy od kolegów:git: ). Taak, do takiego palenia trzeba wybrać odpowiedni czas i okoliczności, wygodne miejsce do siedzenia. Trzeba mieć spokój i najlepiej poprzedzić "sesję" dobrym jedzeniem (świątecznym :ss: ).
Moc doskonałego tytoniu ... pozwólcie, że nie będę doszukiwał się aromatów i smaków. Fuente Opus X, ech, szkada gadać. Doskonałe cygaro na szczególną okazję.
Wczoraj. Nie do końca mnie do siebie przekonało :)
http://i191.photobucket.com/albums/z...67890/1-12.jpg
Dzisiaj wieczorem też małe co nieco zdegustuję :)
pozdrawiam
Na drugi dzień Świąt planowałem Aurora Preferidos i Oliva V Maduro Torpedo.
Z planów "wyszła" Aurora i zaraz po śniadaniu zapaliłem CAO Sopranos Associate ( 5 x 52). Ostatnie Soprano z moich zapasów. Zapaliłem je pełen entuzjazmu po tym jak wczoraj udało mi się w promocji nabyć 20 szt. CAO Sopranos Solider (6 x 54). Uwaga ! - za 20 szt. zapłaciłem $98. Tak, dokładnie tyle, jestem trzeźwy, a mój mózg działa prawidłowo pomimo świątecznego przejedzenia i rozleniwienia.
Associate wypaliłem już 6 szttuk i dzięki nim będę do CAO Sopranos regularnie wracał. Załączyłem poniżej fajny rysunek ze strony producenta, obrazujący z jakich tytoni te cygara są zwijane. Tytonie z pięciu krajów.
Wspaniały, oleisty, ciemny wrapper z Brazylii. Konstrukcja cygara, wygląd na 5+. Spalanie idealne, popiół trrzyma się mocno, a smaki za każdym razem te same (boska powtarzalność): kawa, gorzka czekolada, ziemia, bardzo dyskretna słodycz - wszystko najlepszej jakości. Chce się palić do końca, a to co zostanie zjeść. Moc pełna, ale dla mnie z tych pełnych, po których się nie przewracam. Bardzo polecam.
Teraz klepiąc w klawiaturę kończę kolejne dobre cygaro, które palę po raz pierwszy - Gran Habano # 1 w rozmiarze rotschild. Dzięki Wielkie Maćku, że wskazałeś mi tę honduraską ścieżkę. Trochę z niej zboczyłem, bo na razie nie zatrzymuję się przy polecanym #3, ale # 1 oraz #5 to cygara, które chcę palić. Masz rację: poznałeś mnie z ogrodnikiem, a ja zająłem się jego córkami :) GH # 1 to cygaro, które mi bardzo odpowiada.
Ale jak Święta to niech będzie pełnia szczęścia. Zaraz odpalę sobie na koniec Oliva V Maduro Torpedo, która przypłynęła do mnie od Jacka. Nie-maduro paliłem kilka sztuk i nie podeszły mi, co dziwne, bo mają zwykle dobre opinie.
Postaram się o maduro kilka słów napisać i fotografi wykonać.
Dziś, podczas świątecznej wizyty mojego nie-cygarowego kolegi Rycha miałem dylemat. Co wybrać z humidora dla kogoś, kto pali cygaro średnio 2 razy do roku, przy okazji wizyt u mnie. Co wybrać, żeby nie zniechęcić takiego świeżaka i pokazać mu jaka ta moja pasja jest wspaniała? To problem. Padło na dominikańskie Sinatra. Trafiony - zadowolony :thumbup: Dla siebie wybrałem Bolivar Belicioso Fino. Moje zadowolenie nadeszło dopiero wraz z początkiem trzeciej tercji. Dlaczego tak późno? Nie wiem. Dwie pierwsze tercje przebiegły bez specjalnych doznań - jakoś nijako i bezbarwnie. A kiedy sie zaczęło, trzeba było sie już żegnać - z cygarem. Bywa i tak. Rycho próbował mnie zarazić swoją pasją, opowiadając o forum, w którym uczestniczy: browar.biz. Doszliśmy do wniosku, że można doszukać sie pewnej kompatybilności tych naszych zainteresowań. A żeby ułatwić mi sprawę Rycho poczęstował mnie piwem Czerwony Smok (browar Fortuna) :gd:. Spotkanie niestety juz sie zakończyło. Chyba pozostaliśmy nie do końca wzajemnie przekonani, każdy przy swoim.
A oto szczątkowa dokumentacja ze spotkania:
Partagas Serie D. No 4... gdyby nie to żę chciałem poczuć kremową pikantność, pieprz i lekkie zmeczenie to by mi to cygaro nie smakowało.......
:D
pozdrawiam
A ja to mam pecha tyle czasu na palenie a tu choroba dopadła i smak zabiła więc żeby cygar nie marnować nic nie palę. Wierzcie mi wolałbym całe święta nic nie jeść a popalić.
Vegas Robaina Familiar FEB 00, czyli prawie dziesięcioletnie cygaro, jakoś tak wychodzi. Panowie, co tu dużo pisać, to jest coś niesamowitego. Cygaro nieduże 5,5 x 42, ale smaki niezwykłe, jakis gorzki cynamon się włączył w połowie i został przyjemnie do końca. Fantastyczne cygaro, fantastyczne.... Najmniejsze z wypalonych dotąd Vegas Robaina, kapitalne, kapitalne. Więcej wąchałem niż paliłem :-))))
P.S. A taki Radek- że dla przykładu powiem- to je zapali dopiero za trzy dni:szcz:.
Hmm, chciałem, żeby wczorajsze palenie było takie poświąteczne. Bez fajerwerków, ale porządne, solidne smaczki tytoniowe i już. Dlatego wybrałem honduraskie cygaro La Gran Fuma. I prawie udał mi sie mój plan - prawie, robi jednak wielką różnicę. Smaki pewnie były, ale kołek, klika kołków i bardzo nierówne spalanie popsuło mi całą przyjemność. Ech. I nawet towarzyszący paleniu Paulaner nie pomógł.