Dziś poszło pierwsze z panamskich cygar:
Costa Robusto
Całkiem przyjemne ,średnio zbudowane z nutkami kwiatowymi i cosik jakby oranż:)
Spalanie równe ale jakoś chyba troszkę za szybkie, a może po prostu tak mi smakowało:whatever:
Wersja do druku
Dziś poszło pierwsze z panamskich cygar:
Costa Robusto
Całkiem przyjemne ,średnio zbudowane z nutkami kwiatowymi i cosik jakby oranż:)
Spalanie równe ale jakoś chyba troszkę za szybkie, a może po prostu tak mi smakowało:whatever:
A toś Lechu ciekawostke zapalił
u mnie wczoraj wieczorem po męczącym dniu Gran Habano Corojo #5 Rothschild.
Ale to dobre było.... ;D
niestety momentami przygasało, zrzucam to na karb podwyższonej ostatnio wilgotności w moim humidorze~ 75% zdecydowanie za dużo.
pozdrawiam
Wczoraj po męczącym tygodniu Monte Petit Tubos i El Rey Del Mundo Demi Tasse.
Podładowałem baterie :)
r
Podjąłem wyzwanie i chyba poległem :). Dziś postanowiłem wypalić cygaro Don Lecho, najstarszy produkt Lecha, jaki leżał u mnie w humidorze. Historyczny egzemplarz skręcony podczas FOSCA 17 maja 2008. Ono było przede wszystkim zbyt przezroczyste smakowo :ss:
Wczoraj, w pięknych okolicznościach przyrody (Hubertus) wypaliłem HdM, w formacie krótkiego robusto. Wyleżane w humidorze ok. roku. Piękne spalanie, niesamowity smak. To doskonale, bardzo gładkie, cygaro, na niezbyt długą (choć, z drugiej strony, nie krótką) chwilę przyjemnosci.
Już prawie trzy godziny jak skończył się ten dłuuugi ,ciężki tydzień uff i dobrze.
Chciałem zakończyć go czymś nieznanym a ciekawym,
wybór padł na Bolivar Legendarios SWISS Regional Production 2008 od Ryszarda.
Kawał cygara o rozmiarze słusznym 6x50,nawet ładna prezencja wizualna.
Cygaro o dwóch obliczach,pierwsze bardzo przyjemne,gładkie dość delikatne,zachęcające do wspólnej podróży w krainę smaków i aromatu, obfity dym,ziemiste smaczki dość stonowane i łagodne, ale cóż jak róża to i kolce,drugie oblicze to szaleństwo ostrości ,cierpkiej skóry ,pieprzu i sam Jahwe wie czego tam jeszcze było więcej.
No, tego się nie spodziewałem,nie było to do końca łagodne zakończenie tygodnia, jęzor do tej pory nie daje mi zapomnieć o legendzie Legendariosa.
Cygaro z dreszczykiem jak ktoś lubi emocje,a jeszcze nie ma tego cygara to polecam sam bym przytulił jeszcze kilka nowych sztuk.
Po obiedzie Por Larranaga Panatelas. Ależ wdzięczne cygarko :szcz:. Lekkie, smaczne, no rewelacyjne na małe palenie. A teraz Juan Lopez Petit Corona. To już inna klasa i smak. Lubię Juan Lopeza za wyrafinowany, lekko słonawy posmak czegoś pierwotnego.... Nawet się nie silę na opis, cygaro wybitnie refleksyjne, ogromna przyjemność z palenia, dym ciężki, obfity, konstrukcja palonego cygara bezbłędna.
no i poszło pierwsze :) po długiej cygarowej pauzie zacząłem od tego co było najbardziej intrygujące - nr.1 wg. Cigar Afcionado na rok 2008 - Casa Magna Colorado robusto.
Wygląd- perfekcyjny, jak podręcznikowa definicja porządnego cygara. Piękna błyszcząca pokrywa,żadnych pęknięć, nierówności... no i ten pierścień :) Poezja. Otworzone wyrzynarka - nie ma mowy o pęknięciu kapturka, ciąg bez problemu.
początek dosyć niemrawy - smak dosyć ulotny, czujesz gdzieś w oddali ale na chwile, po czym znika, chwilowe wrażenia. Popijanie kawą nie była na tym etapie zbyt dobre - przy owej delikatności zagłuszała smak.
Moc bez przesady, również dla nozdrzy, po paru wdechach nos się przyzwyczaja, raczej średnio mocne. Żeby było śmieszniej, Pc2 który zawsze palił o wiele bardziej krzepkie sztuki ode mnie, to cygaro definiował jako mocne - co tylko dowodzi że co kubki smakowe, to opinia ;)
Początek może niemrawy, ale jak ono się rozwija - z każdą chwilą smakuje coraz bardziej, co jest dla mnie novum, gdyż zazwyczaj cygara osiągają punkt kulminacyjny gdzieś w połowie, po czym smak zaczyna się psuć... tutaj aż do ostatnich 2 cm nie chciało się go puścić :) z każdym centymetrem coraz mniej potrzeba wysiłku na "łowienie" aromatu.
Jaki smak? Po lekturze opinii innych, raczej odpuszczę sobie definiowanie go, muszę się ograniczyć do prostackiego - dobre było :) Na pewno nie pikantne ,nie ziołowe - dlatego mi smakowało :D
czy zasługiwało na owe miejsce? Nie paliłem konkurentów więc się nie wypowiem, ale fakt, było "tylko" bardzo dobre, jeśli się nastawić owym rankingiem na boskie objawienie można się zawieść, bo to tylko świetne palenie, które po porażkach ostatniego miesiąca w tej dziedzinie przywróciło mi wiarę, że palenie cygara może być dziką przyjemnością :)
Zmiana lokalu, zmiana cygara. JLP tym razem, ale takie jakieś niezwykłe... ogromnie apetyczny jak na te maszynówki wrapper, w kolorze niemalże maduro. W porównaniu do swoich jaśniejszych normalnych kolegów niemalże o niebo lepsze, niemniej po poprzedniku smakowało jak zwykły papieros... palić najpierw gorsze, później lepsze :). niemniej różnica między tym niezwykłym a zwykłym bardzo wyraźna.
Na ostatnim wspólnym paleniu z Jaśkiem - klasyka kubańska. Ja: cohiba robusto, w końcu okazja była.