Paliłem... Nie, raczej usiłowałem wypalić 5 Vegas A , na oko robusto bądź toro. Usiłowałem, to dobre okreslenie, bo dawno nie trafiłem na tak makabryczne cygaro. Wizualnie- perfekcja w każdym calu. Cygaro jest owinięte cedrem, poniżej banderoli i po zdjęciu tego cedru już nie byłem taki zadowolony, bo na pokrywie, w odłegłości 3 cm od stopy był rowek, taki na 1 mm szeroki, długości koło 2 cm, coś jak nacięty, głęboki gwint, tyle tylko że w jednym miejscu. Nie wyglądało to na peknięcie pokrywy, więc co? Robal??? Niemożliwe. No nic, odciąłem cygaro, odpaliłem, cygaro dymiło potężnie, ale od strony stopy, mimo, że nie było szczególnego oporu, dymu w ustach miałem niewiele, w dodatku dym był dziwnie ostry, wręcz gryzący, pomyślałem, że to będzie jakiś masakrator, bo 2 cm spalone a tu gorycz taka, że aż strach pomyślec , co będzie dalej. Dalej nie było nic, bo skończyło się palenie. Cygaro w pewnym momencie eksplodowało, no nie dosłownie, ale usłyszałem cos na kształ cichego trzasku i .... Widzieliście pęczki pietruszki latem na straganach? No to własnie tak wyglądało moje 5 Vegas A otrzymane od Radka. W dodatku siła tej eksplozji ( wewnętrznej , jak się potem okazało) była na tyle duża, że cygaro popękało tu i ówdzie. No i było po palenie. Wziałem się do sekcji. Liść na pokrywie jak bibułka , cieniusieńki aż strach. A w środku grubaśne, żylaste liście z łodygami chyba, no bo nerw liścia ma 2 mm grubości??? Może od buraków cukrowych, ale tytoń??? W każdym razie ten liść, z którego zwinięto rzeczone cygaro na pewno nie był odżyłowany , no a takie sękate cyagro ekspoduje, wiadomo. No i było po paleniu. W każdym razie 5 Vegas widac sa nie dla mnie, bo nigdy nie paliłem tego cygara, a tu pierwsza sztuka i taka przygoda. Po tej traumie na 5 Vegas nie spojrzę prędko, może to i dobre cygaro, ale mając w pamięci doznania... Nie, wolę cos sprawdzonego. No i pocieszył mnie San Cristobal de La Habana. I jak tu nie wielbic cygar kubańskich, skoro są niczym ukojenie po dramatycznej przygodzie z cygarem niekubańskim:)