Prezentacja z 13.03.2011



Весна ! Die lente ! Pružina ! Printemps ! Εαρινό ! Primavera ! Frühling ! Våren ! Bahar !

Krzyczeć mi się tak chciało, gdy przed południem wyszedłem do ogródka. Krzyknąłem tylko w trzech, obrzyliwie popularnych w tej częsci świata, językach: WIOSNA !
Więcej nauczę się po reinkarnacji, jeśli oczywiście w następnym życiu będę poruszał się na dwóch nogach w pozycji wyprostowanej.
Wreszcie koniec śniegu, mrozu, czyli rzeczy przykrych dla cigar aficionado prześladowanego w domu przez trzy, w sumie 53-letnie kobiety.
Z tej okazji postanowiłem wyciągnąć coś, z humidora zawierającego same skarby. Są tam cygara rzadkie, drogie, championy etc. Leżą i czekają na specjalne okazje. W tym roku wypaliłem dwa: Maximusa na urodziny i dzisiaj dominikańską ikonę, cygaro uznane przez tłumy nikotynistów za najlepsze z najlepszych - Fuente Fuente Opus X.
Na temat marki, producenta nie napiszę nic, bo już wszystko na ten temat napisano, także w polskim internecie.
Cenię cygara Fuente. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że należą do pierwszej trójki moich ulubionych cygar niekubańskich. Paradoksalnie dzisiejsze cygaro pomimo tego, że jest ikoną tej marki, do moich ulubionych cygar nie należy. Paradoks wyjaśnię.
Pochodzenie cygar. Około roku wstecz kupiłem w Polsce u Promotorów fajne blaszane pudełko zawierajace 3 cygara Fuente Fuente Opus X Robusto. Pudełko bardzo ładne, posiadajace kształt etui cygarowego. Do noszenia cygar nadaje się, ale nie dla kogoś kto zbiera gadżety cygarowe i trzęsie się, żeby się nie podrapały, nie pogięły, nie potukły. Ja właśnie się trzęsę. Cygara wypakowałem do humidora, a pudełko schowałem. Dzisiaj się zorientowałem, że schowałem bardzo solidnie ... i nie wiem gdzie :mrgreen: Kiedyś wypłynie na powierzchnię, podobnie jak paszport, który spisałem na straty jesienią, a który kilka dni temu znalazł się w szufladzie na akcesoria w jednym z humidorów :mrgreen: Sciągnałem zdjecie puszeczki z netu, wygląda tak:



Wypaliłem już dwa cygara. Po dzisiejszym paleniu zostanie mi jedno.
Wygląda świetnie, pali się znakomicie i właściwości konstrukcyjne ma na najwyższym poziomie. Pozwolę sobie na niepodawanie oczywistych oczywistości - wszytsko jest w dowodach foto.








Paradoks, o którym wspomniałem wcześniej, polega na tym, że wedlug mnie cygaro to jest znakomite, jest jednym z najlepszych cygar jakie paliłem, jest excellent, ale ..... nie lubię go. Nie lubię, nie oznacza, że nim gardzę, że nie będę palił (mam jeszcze jedno, więc muszę), że psy na nim wieszam, nie. Nie lubię, oznacza tylko tyle, że to nie jest cygaro dla mnie. Nawet jakby cenę pudełka z $ 1200 (tak, tak, nie pomyliłem się) obnizyli do $ 600 to nie jestem zainteresowany. Jednocześnie zaświadczam z całą powagą - WIELKIE CYGARO.

Oferuje ono mieszankę aromatów owocowych, orzechowych, cedrowych. Jest dokonale zbalanasowane. Pomiędzy wymienionymi aromatami przewijają się zdecydowane nuty pieprzu, jest wyraźnie słone, ale i słodyczy w nim nie brakuje. Koncert aromatów, smaków. Jeśli jednak chodzi o mnie, jest jeden problem. To jest ..... wampir. Cygaro dla twardzieli. Extreme bodied. Tylko dwa cygara pozamiatały mnie tak jak Opus X zamiata. Podobne objawy miałem po Davidoff Puro d Oro oraz po cygarze UFO, czyli nieznanym powszechnie - Boris, ofiarowanym mojemu koledze przez sprzedawcę w Corona Cigar w Orlando z intencją sprawdzenia mnie, cigar aficionado z Polski, który rzekomo lubi krzepkie cygara. Po tych cygarach i po dzisiejszym Opus X: zimy pot, plamy przed oczami, bełkotanie, migotanie przedsionków, zielona cera. Opus X, w przeciwieństwie, do ww. cygar ma jeszcze jedną właściwość. To było moje drugie cygaro tej marki. Ja wiedziałem, że jest zdradliwe, ale .... nie mogłem się powstrzymać. Jest tak smaczne, tak pachnące, tak nęci, że się od niego oderwać nie można. Ja się dzisiaj oderwałem na około 2 cm przed finałem, ale tylko dlatego, że kończyny górne po prostu mi zwiotczały i prawie z ust mi wypadło. Ledwo się doczołgałem kilka metrów z tarasu do kanapy w salonie. Od cygar nie stronię, palę 2 - 3 dziennie, bardzo lubię i nie stronię od cygar mocnych, ale jak widać wszystko ma swoje granice. Opus X jest poza granicami moich możliwości fizycznych. Smakuje, ale jak pomyślę, że rozkosz kończy się bólem, to nie lubię. Taki to paradoks.