Prezentacja z 11.03.2010

My Father No. 1



Według magazynu Cigar Aficionado to trzecie cygaro w 2009 roku. W moim, prywatnym rankingu to pierwsze cygaro w kategorii „niekubańskie w przyzwoitej cenie”.

Opis cygara w CA znajdziecie tutaj:
http://www.cigaraficionado.com/Cigar...2009_3,00.html

Krótka video recenzja z udziałem Gordona Mott i Davida Savona jest tutaj:
http://www.cigaraficionado.com/Cigar...326001,00.html

Z pudełka tych cygar, które kupiłem w lipcu 2009 roku łącznie z dzisiaj palonym zostały mi trzy sztuki. Pudełko przyleciało do mnie z Mr. Bundles w cenie $10 za sztukę.
Na początku miałem ambitne plany, że wypalę 2 – 3 sztuki, a reszta poleży co najmniej rok.
To nie mogło się udać, pierwsze były bardzo dobre, kolejne świetne, a aktualnie palone powalają, mnie przynajmniej.



Już raz o tym cygarze pisałem. Była to jedna z pierwszych sztuk, wypalonych w sierpniu. Cechami charakterystycznymi tamtego opisu były wspomniane przez mnie: smak bergamotki oraz matowy odcień wrappera. Cygaro już wtedy smakowało mi bardzo, ale dzisiaj z perspektywy czasu wiem, że cygara, które poleżały, co najmniej dwa miesiące zmieniły odcień wrappera na połyskliwy, bardzo ładny, oleisty. Bergamotka wtedy to były wariacje smakowe wywołane przez mojito, którym cygaro popijałem. Nigdy więcej ten aromat się w moich spotkaniach z My Father nie pojawił.



Dzisiaj, choć już znam My Father jak własną kieszeń lub jak znają się łyse konie (co kto woli) to na wszelki wypadek dla zachowania rzetelności reporterskiej będę popijał wyłącznie wodę.



Ale … bez tego skąd cygaro jest, zwłaszcza w tym przypadku, zacząć nie wypada. Jeden z najbardziej utalentowanych cigarmakers – Jose „Pepin” Garcia, jego syn Jaime, jego córka Janny … The Garcia Familly. Strasznie miło mi jest, aż mi w brzuchu motyle latają, a latają, bo miło, ale też latają, bo zazdroszczę. Znam historię wielu znanych na świecie firm, koncernów, korporacji. W dużej części historie te posiadają wspólny mianownik. Zwykle potężne i znane dzisiaj firmy o zasięgu globalnym (nie lubię tego słowa) były zakładane przez człowieka (mam na myśli to, że inne były zakładane przez fundusze, państwa, organizacje komunalne etc.). Porsche, Ford, Tchibo i mnóstwo innych. Nierzadko firmy te w części do dzisiaj należą do rodziny, potomków założyciela. Zwykle jednak bywa tak, że należą już do kilku rodzin, często skłóconych ze sobą, mają współwłaścicieli finansowych, państwowych i innych. Pachną technokracją i tym, co najobrzydliwsze w korporacjach – bezdusznością. Z firmami cygarowymi, oczywiście tymi spoza Kuby, nie wszystkimi oczywiście też, ale jak moja wiedza pozwala mi twierdzić lub żyć w przyjemnym dla mnie przeświadczeniu, jest zupełnie inaczej. Twarzą większości niekubańskich producentów cygar jest człowiek lub człowiek z rodziną. Jose „Pepin” Garcia wyemigrował z Kuby w 2003 roku. Zrobił jako cigarmaker niesamowitą karierę w wolnym świecie. Zaczął od małego sklepiku, a dzisiaj wspólnie z dziećmi prowadzi znaną wszystkim aficionados firmę i produkuje cygara na skalę globalną. Wspólnie z dziećmi prowadzi firmę My Father Cigars, zarządza Garcia Family Industrial Park w Esteli w Nikaragui. Ale nazwa My Father to nazwa cygara, przyjęta następnie jako nazwa rodzinnej firmy, a nazwę wymyślił syn Jaime po skomponowaniu w tajemnicy przed ojcem Jose, cygara, które dzisiaj palę. I niech tak pozostanie, czego Wam i sobie przede wszystkim życzę. Chciałbym dokonać tego, co Jamie, obojętnie w jakiej dziedzinie, ale czas na to już niestety minął …..



Cygaro jest takie jak widzicie, moim zdaniem śliczne. Format robusto, długość 5 i ¼ cala, ring 52. Przepiękny, oleisty liść okrywowy z Ekwadoru. W środku blend z Nikaragui. Liść okrywowy starannie zwinięty, żyłki w małej ilości i dyskretne. Pierścień dla wielu będzie przesadnie kolorowy, a mi się bardzo podoba. Jest po prostu pogodny i optymistyczny. Pachnie doskonałym tytoniem, dyskretnie. Ciąg na sucho idealny. Cygaro wyjęte z 69% i 22 stopni C. Porcje na sucho to aromat kwiatów polnych.

Otwarłem wyrzynarką, a po kilku centymetrach ściąłem minimalnie obcinarką. Ostatnio coraz częściej tak robię, ze wszystkimi cygarami. Powodem najprawdopodobniej jest łapczywość.



Lubię cygaro, które zmienia aromaty, oferuje niuanse, jest zróżnicowane pomiędzy tercjami, zmienia moc. Bardzo rzadko smakują mi cygara od początku do końca takie same, zwykle określam je jako nudne, płytkie lub jak niektórzy wolą – niewykończone. A My Father No. 1 zawsze, którego nie palę jest taki sam od początku do końca, przewidywalny i powtarzalny. Ale nie nudzi mnie, za każdym razem paląc go zapominam o Bożym świecie. Pierwsze porcje dymu oferują głębie aromatu stanowiącego połączenie migdałów, ziaren kawy i pastelowo pachnących kwiatów. Te wszystkie przyjemności są zespolone w jedwabną konsystencję, która oplata, owija, muska kubki i zatoki. Jak jedwabna bielizna zsuwająca się z Moniki Bellucci. Moc przez cały czas jest średnia. Cygaro pali się równo, popiół jest zwarty, w pełni poddaje się mojej kontroli. Ciąg wzorowy przez cały czas.

Polecam. Jeśli chodzi o mnie to czas na pudełko lub pewniej dwa.