Prezentacja z 24.10.2010



Dzisiaj urządziłem sobie dzień dominikański. Rano La Aurora Barrel Aged. Wieczorem ostatnia kreacja Litto Gomeza – La Flor Dominicana Air Bender. Zaczynam palić więcej cygar dominikańskich niż zwykle w ramach przygotowań do wycieczki na Dominikanę, którą zamierzam odbyć w najbliższe ferie zimowe. Żeby być dobrym turystą trzeba będzie kupić na miejscu kilka pudełek cygar. Testy, którym z lubością się aktualnie oddaję, mają odpowiedzieć na pytanie: jakie cygara na miejscu kupić.

Air Bender występuje w sześciu formatach, co zostało ładnie uwidocznione na następującej ilustracji:



Nazwy poszczególnych formatów to tytuły wojowników kung fu. Pomysł ten zrodził się z fascynacji Litto Gomeza kulturą Chin. Moje cygaro to Maestro. Dla przypomnienia i ze względu na niewątpliwy urok ilustracji – Litto Gomez to ten Pan:



Cygaro owinięte jest bardzo ładnym, lśniącym, posiadającym przytłumioną brązową, jednolitą barwę ekwadorskim liściem habano, po raz pierwszy użytym przez Gomeza do masowej produkcji. Binder i filler to liście dominikańskie.



Cygaro jest perfekcyjnie zwinięte, bez żadnych widocznych wad, do których złośliwy aficionado mógłby się przyczepić. Jest jednolicie twarde. Pierścień, klasyczny dla marki LFD, ładnie się komponuje z liściem i ma oczywiście tonacje bordowo – czarne ze złotymi wykończeniami. Całość wygląda bardzo elegancko. Pachnie owocowo, drzewnie.



Ciąg na sucho jest idealny. Na sucho smakuje owocowo i jak to zwykle bywa z cygarami LFD, w kierunku pomiędzy wiśniowym, a owocami leśnymi. Na to nakłada się wyraźny aromat drzewny.

Pierwsze porcje dymu i …. niebo w gębie. Do tej pory w większej ilości miałem okazję zapoznawać się z marką LFD przy cygarach Double Ligero. Nie były moim szczytem cygarowych marzeń ze względu na ostrość podszytą wiśniową, przesadną gęstością. Dobre, ale dla mnie bez rewelacji były cygara Litto Gomez Diez. Wspomniane pierwsze porcje dymu w Air Bender mimo, że mocno owocowe, są jednak inne niż w dotychczas palonych cygarach. To już nie jest 15 voltowy likier wiśniowy, ale raczej delikatna żurawina przeplatająca nuty cedrowe i ziemiste. Bardzo ładnie się to komponuje w bardzo dobrze zbalansowany krem. Zero ostrości. Jest wyraźnie, ale łagodnie. Pierwsza tercja upływa w takim właśnie żurawinowo – cedrowo – ziemistym subtelnym klimacie. Cygaro ma moc średnią.



W drugiej tercji zaczynam odczuwać na języku bardzo przyjemne ukłucia pieprzu. Szczypty pieprzu. Nie jakieś tam drażnienie, nagła ostrość, tylko kilka pyłków w każdej porcji. Podstawowy motyw oparty na owocowej bazie uwypukla się. Nie jest nachalny, nie przytłacza, jak w Double Ligero. Delikatnie, ale stanowczo owiewa nozdrza. Moc jest nadal średnia. Cygaro pali się równo. Popiół prawie biały, zwarty, nie chce spaść.



Trzecia tercja przynosi zmiany w peletonie. Na pierwszy plan wysuwają się nuty drzewne. Owoc pozostaje w tle, ale zmieniony. Czy to już nie żurawina, czy to już wiśnia, czy czarna porzeczka? Nie wiem, ale smakuje wybornie. Ziemiste akcenty odpływają w siną dal ustępując silnemu aromatowi mokrego drzewa owianemu owocową cierpkością, ale odpowiednio zgaszoną, tak, aby nie była nachalna. Pieprz cały czas daje o sobie, dyskretnie znać. Kończy się tak jak zaczęło, mocą średnią.



Świetne cygaro. Najlepsze moje LFD, jak dotąd. Cygaro, o którym będę myślał przy uzupełnianiu „stanów magazynowych”. Jeśli do tego dodać, że pudełko kosztuje 130 dolarów, to należy uznać Air Bender za strzał w dziesiątkę. Polecam.