-
Odp: Szable w dłoń!
No, szlachetność, to moja dewiza!
-
Odp: Szable w dłoń!
Spodziewałem się Darku takiej szlachetności Jako wytwórca i posiadacz destylatów opiekujesz sie pewnie całą gromadką uwiedzionych, które do posłuszeństwa i uległości doprowadzasz przez upajanie dereniówką. Rozumiem, że Twoja żona podziela tak szlachetną i pełną opiekuńczości postawę Gdyby zaś nie była skłonna tego uznawać- co jak przypuszczam może wynikać z niewiedzy- chętnie i z czystej życzliwości poinformuję ją o Twoich zamiarach. Osobiście
-
Odp: Szable w dłoń!
Zaraz, zaraz, Jerzy. O czym Ty mówisz?!! Oferuję, podyktowaną wrodzoną szlachetnością - jak to, zresztą, wyżej już zauważono - pomoc koleżeńską, w sytuacji, jaka zaistniała. I tyle.
Nie no, chyba bierzesz mnie za kogoś innego!
-
Odp: Szable w dłoń!
Uff ..... tyle wątków jeszcze w bok mogłoby pójść z tej naszej schizodyskusji.
Postaram się analitycznie, ale w przyjętej konwencji.
1) Jurek, w konwencji, którą przyjęliśmy nie godzi się uwzględniać kaprysów białogłów, a tym bardziej trudnić się składaniem do nich donosów.
2) Darek, granica między hedonizmem, a sodomią może być cienka - doskonale wiemy jakie miałeś intencje.
3) Panowie, najważniejsze!!! Zezwolenie na zaopiekowanie się wdową po poległym osobie trzeciej uczyniłoby pojedynek Jurka ze mną farsą, co do jego skutków. Żona osoby trzeciej, niezadowolona z faktu sprawowania przez jej męża opieki nad wdową po poległym, mogłaby uciec do zwycięzcy m.in. przez podziw dla jego waleczności i skuteczności. Biorąc takie ryzyko pod uwagę wygranych w tym pojedynku byłoby dwóch: poległy, który uowlniłby się od oczywistych obciążeń i zyskał wolność niczym nie ograniczoną oraz osoba trzecia, której stan posiadania nie zmieniłby się, co do sztuk, ale już bez względu na zalety/wady nowej partnerki stanowiłby przynajmniej na "jakiś czas" pewne urozmaicenie. A co ze zwycięzcą pojedynku przy takim rozwoju zdarzeń??? Wszystko przybrałoby u niego podwójny wymiar: koszty, kontrola małżeńska, walka z wiatrakami. Zwycięzca zostałby więc Wielkim Przegranym.
Jedyne wyjście, obiektywne, z sytuacji, które spowoduje, że poległy będzie poległym, a zwycięzca nie będzie poległym to zastosowanie zasady z czasów starożytnych: żona musi polec, gdy mąż polegnie.
Amen.
-
Odp: Szable w dłoń!
Zamieszczone przez bles73
...
2) Darek, granica między hedonizmem, a sodomią może być cienka - doskonale wiemy jakie miałeś intencje ...
To właściwie mogę pominąć, gdyż wiem, że ludzi (szczególnie ich intencje) najczęściej oceniamy po sobie ...
Zamieszczone przez bles73
...
3) Panowie, najważniejsze!!! Zezwolenie na zaopiekowanie się wdową po poległym osobie trzeciej uczyniłoby pojedynek Jurka ze mną farsą ...
Amen.
Tu, oczywiście, się zgadzam. Dlatego zresztą, nie pytałem o nijakie zezwolenia. To było oświadczenie - i tylko tak to proszę rozumieć!!!
|
|