PDA

Zobacz pełną wersję : H. Upmann Magnum 48 EL 2009 – kolejna odsłona



ex member.
10-12-2009, 21:23
Nie wiem dla czego, nadal, uważam się za niedzielnego palacza, gdy, tymczasem, wypalić cygaro zdarzyło mi się już w czwartek ...

Tak się złożyło, że właśnie zostałem porzucony i, na trzy dni, zostaję sam. Muszę sobie jakoś, tę moją samotność, zaplanować. Choć nieczęsto się to zdarza, rzadko nawet, to mam na to swoje sposoby. Nie tylko poszwendam się dłużej niż zwykle z psem po lesie, ale i poprzebywam w kuchni, oddając się przygotowywaniu jakiegoś lubianego przez siebie, może i nawet niezdrowego, dania. Coś poczytam ... Ale chyba najlepiej będzie pomyśleć nad tym wszystkim przy cygarze ...
Jak postanawiam tak też czynię. Zasiadam, więc, w okolicy laptopa, po niedawnej konsumpcji i przy lampce armaniaku, do wybranego cygarka. Ryzykuję świadomie, iż wzięty zostanę za profana, ale przyznaję się że wybór padł na zapalenie - już dziś, nie czekając dłużej - limitowanego przez H. Upmann’a na obecny rok, kalibru 48 Magnum.
Cygaro leży w mojej skrzynce nie dłużej jak 2 miesiące, więc ledwie zdążyło odsapnąć, co nieco, po odbytej nie tak dawno podróży. A wypoczywało, u mnie, w wilgotności ok. 66-67%.

Samo cygaro wygląda bardzo poprawnie, dobrze nawet. Dodatkowy złotawo-czarny pierścień nadaje mu nieco ... powagi?. Pachnie jak przyzwoite cygara – chyba nieco nawet lepiej niż wygląda. Jedyny mankament jaki w nim dostrzegam to ... rozmiar. Po prostu nieco jest małe, choć tym zaskoczony oczywiście nie jestem, bowiem znam je już dłużej z widzenia ...
Otwieram, zaciągam się i smakuję (jest tytoniowo-słodkie) i, po dłuższej chwili, odpalam. Zapałkami.
Pierwszy łyk dymu jest lekko szorstki, drugi mniej, a trzeci praktycznie już wcale. Dym, a co za nim idzie smak cygara, staje się może nie gładki ale, gładki w miarę.

Znów robię zdjęcie - nie bardzo lubię się podczas cygara rozpraszać, ale chciałem spróbować zrobić, choć jedną, recenzję na gorąco, podczas palenia. No, dobra - jest foto. Choć chwilę trwały zabiegi z aparatem, to cygaro nie zgasło ... a smaki robią się coraz bardziej krągłe, i jeszcze bardziej wygładzone. Wnet dochodzą, jednak, i nuty lekkiej goryczki. Gdzieś głęboko, jakby podświadomie, ale są. Smaków nie umiem nazwać. Nie czuję ani kawy, ani kakao, cedru, czy innego cynamonu ... No, może trochę, jakby torfowej?, w każdym razie matowej, ziemi ... Robi się matowe i wytrawne. Koryguję nieco spalanie. O smaku tytoniu nie wspominam, bo to (nawet dla mnie) jest oczywiste. Ten jest obecny od początku w nieskromnych dawkach. Pełnia tytoniowych doznań.
Cygaro jest, jak dla mnie, dosyć mocne. I małe. Jest, cały czas, małe ... Pamiętam o tym chyba podświadomie. I, sam nie wiem, dla czego, akurat przy tym cygarze, tak mnie to frasuje. Gdzieś mi to zaległo pod skórą ... Kompletnie bez sensu, bo choć może i małe ciałem, to wydaje się wielkie duchem. I mocne - chyba dobrze, że zrobiłem te pieczone golonki i, że jestem po „małym co nieco”.
Zdejmuję już ten limitowany pierścień.

Tymczasem mam środek cygara. Pociągam powoli, łykając nieco armaniaku. Przez dym zerkam do Internetu. Na forum. O, jest nowa recenzja – Jasiowa. I te jego, słynne, zdjęcia. Czytam, palę, a w końcu wystukuję na klawiaturze kilka, z tych, zdań ...

Ale, już znowu wracam do cygara. Cały czas matowe. Przypomina mi inne, też dobre, palone już wcześniej, kubańczyki. Ma trochę zadziorniości Montecristo i nieco sympatycznej łagodności z Hoyo, choć ma też jakąś obcą mi, wyraźną ale nieznaną bliżej, nutę pikantności (Upmann’ów w ogóle nigdy jeszcze nie paliłem), i jakiś daleki taki aromat, którego nie potrafię ani wyraźnie wyłapać ani, tym bardziej, jednoznacznie określić. Mam wrażenie, że odbieram je, to cygaro znaczy się, tylko przez analogię względem dotychczasowych innych. Ale to mija ...

Palę je cały czas ze smakiem, nieczęsto zwilżając usta. Cygaro jest już po połowie a popiół nadal trzyma się zaskakująco dobrze. Natomiast ja, nie trzymając się starej i znanej maksymy; „jest ryzyko, jest zabawa”, już go, jednak, postanawiam odłożyć. Teraz zdejmuje drugi pierścień, ten bardziej powszechny. Czasem lubię palić w ogóle bez pierścieni. Te ostatnie są dobre, owszem, ale do momentu zapalenia. Nagle, jakoś, lubią stawać mi się całkowicie zbędne. No, sam nie wiem ... i akurat nie chce mi się nad tym dłużej zastanawiać.

W środkowej części cygaro trzyma fason, cały czas w miarę jest równe – jeśli potrafię to prawidłowo odczytać ...? Ten sam smak i szlachetny aromat. Trzecia tercja najlepsza! Spora dawka tytoniu jeszcze się wzmaga. To już wymaga kilku łyków wody. Wypalam je do samego końca. Po pierwsze, kończy się stosunkowo szybko, a po drugie, naprawdę nieźle - a i ja nie lubię marnować smakujących liści. Po odłożeniu niedopałka jestem usatysfakcjonowany wyborem i nasycony tytoniem. Moża faktycznie nie musi być dłuższe??? Nawet o pół cala - przynajmniej jak dla mnie. Dopijam to co zostało w lampce.

I właśnie sobie przypominam, że podczas palenia miałem, jedną rzecz, przemyśleć. No cóż, chyba odłożę to, jednak, na jutro - bo dziś nie chce mi się już więcej palić ...



H.Upmann Magnum 48 Limited Edition 2009
Length: 4.3 inches (110mm)
Ring Gauge: 48
Factory Shape: Coronas Extra
Strength: Medium



d